![]() |
Moja ocena: 4,5/6 |
Ta książka daje nadzieję! Oto kolejne hasło reklamowe, któremu przyszło rozpocząć recenzję na moim blogu. Czy książka „Tak sobie myślę…” Jerzego Stuhra naprawdę daje nadzieję? Poniekąd…
Recenzowana pozycja to dziennik aktora, na bieżąco spisywane przemyślenia podczas walki z potencjalnie śmiertelną chorobą. Pomimo to o samym nowotworze nie przeczytamy zbyt wiele za to poznamy czynniki, które pomagają w tej trudnej walce. Wszystko spisywane na bieżąco, bez cięć i dubli i bez pewności co do wyniku batalii. Według mnie dodaje to wiarygodności całemu przesłaniu. Myślę, że nawet pomimo najszczerszych chęci i zaangażowania w różne akcje społeczne uśmiechnięci celebryci, którzy już pokonali chorobę nie będą tak autentyczni jak zamyślony człowiek spoglądający na nas z okładki książki.
We fragmentach o tej tematyce przeczytamy o rodzinie Jerzego Stuhra, sukcesach syna i oczekiwaniu na wnuczkę, o jego artystycznej pasji, największych wzlotach ale także hartujących ducha upadkach, o podróżach i przyjaciołach, ludziach wspierających go w trudnych chwilach a w końcu o etosie inteligenta i wierze. Ta część książki jak najbardziej buduje i daje nadzieję. Czyta się ją z zaangażowaniem i wzbudza wiele refleksji.
Niestety dziennik składa się także z komentarzy politycznych, obserwacji ważnych wydarzeń mijającego roku czy opinii o środowisku teatralnym i filmowym. Nie chciałbym tutaj wchodzić w polemikę z autorem bo mimo wszystko wiele poglądów jest według mnie słusznych, z niektórymi się nie zgadzam a do wypowiadania się o reszcie nie mam kompetencji jednak te fragmenty można podsumować kilkoma zdaniami: prawdziwej sztuki już nie ma, młodzież jest niewychowana i trzeba się jej bać, kiedyś było lepiej, politycy są niekompetentni, media kłamią, internet jest zły i oczywiście nawiązania do Smoleńska… nawet bez potrzeby.
Według mnie tych fragmentów narzekactwa i opisów codziennego piekiełka nijak nie można powiązać z nadzieją, no chyba że z jej odbieraniem. Mamy to na co dzień w telewizji, gazetach a czasami nawet na ulicy. Takie obserwacje, nawet słuszne i poparte logiczną argumentacją według mnie bardzo odstają od reszty książki – zwłaszcza rozliczenie ze środowiskiem artystycznym. Co więcej za 10 lat nawiązania do „mamy Madzi”, katastrofy kolejowej, premier teatralnych i filmowych, EURO czy bieżących sporów politycznych będą już zupełnie nieatrakcyjne, jeszcze bardziej zaciemniając inną treść.
Słowem podsumowania, recenzja „Tak sobie myślę…” kończy się oceną 4 z poleceniem dla: fanów aktora, czytelników lubiących pamiętniki, ludzi którym nie przeszkadza politykowanie. Chciałbym wystawić 6 i szkoda mi, że tak mało zabrakło do stworzenia dzieła o wiele bardziej uniwersalnego, godnego polecenia i młodym i starszym czytelnikom.
…a mimo wszystko chętnie sięgnę po tę pozycję. W końcu to było nie było rozliczenie w pewnym sensie tego wielkiego aktora…
Na pewno nie pożałujesz
Nikomu nie odradzam tej książki, to atrakcyjna i wartościowa pozycja. Chyba po prostu bardziej spodziewałem się rozliczenia z samym sobą a nie z kolegami po fachu a już na pewno nie z politykami
I ja mam tę książkę w planach, choć nie najbliższych :))
Czytałem i się zachwyciłem. Mądry człowiek napisał piękną książkę, nie pod publikę.
Może polityczne komentarze to nie to, czego szukałabym w "Tak sobie myślę…", ale ponieważ wysoce cenię sobie zarówno talent, jak i mądrość pana Stuhra, chętnie przeczytam. Już teraz zamierzam przymknąć oko na wszelkie niedociągnięcia i podejść do niej, przynajmniej na początku, bezkrytycznie;)
Pozdrawiam:)
Chętnie przeczytam, jeśli bd okazja
mimo, że lubię i cenię sobie tego pana jako aktora i człowieka, to książki nie przeczytam, aż tak bardzo mnie nie interesuje
Kto to wie…
Mam na liście tę książkę i na pewno ją przeczytam, prędzej czy później
Hmmm, jestem ciekaw, czy ta autobiografia została napisana na pokaz, czy może to jakaś froma terapii. Szczerze powiedziwaszy, musiałbym dokładnie się zastanowić, znim bym to kupił.
Ja już od dawna mam chrapkę na tę pozycję i wcale nie przeszkadzają mi te refleksje polityczne. Dla tego gatunku podobne dywagacje są typowe, co udowadnia np. Jerzy Pilch w swoim "Dzienniku".
Jak by nie patrzeć, zawsze będzie się narzekać na młodzież. Bo to nowe pokolenie jest takie złe…
Nie jestem fanką aktora, więc po książkę nie sięgnę. Pewnie by się to zmieniło, gdyby nie ta polityka (nie cięrpię jej).
Lubię biografie i autobiografie, a pan Stuhr to moim zdaniem ciekawa postać.
Chętnie przeczytam. Troszkę mnie od książki odstraszają te polityczne wstawki, bo strasznie mnie nudzi ta tematyka, ale myślę, że mimo wszystko sięgnę.
Mi się książka wydaje lekko komercyjna .. nigdy nie przepadałam za Stuhrem a tym bardziej za tym co mówi i jakie ma poglądy ! xD Ale wydaję mi się, że to idealna propozycja dla fanów aktora
Wpadnij do mnie
No i przewróciłam ostatnią stronę i jakoś tak teraz nie mam co ze sobą począć…
A ja się zupełnie nie zgodzę z tym stwierdzeniem co do komentowania polityki i aktualnych wydarzeń. Spostrzeżenia są arcyciekawe i bardzo trafne. Z resztą nie zabierają one tak wiele miejsca żeby na nie narzekać. Co do Smoleńska to chyba nie do końca zrozumiałeś o co Kaman. Pan Jerzy wraca do Smoleńska TYLKO po to żeby dyskretnie zaznaczyć że to że jest wszechobecny w mediach dzień w dzień jest
Doskonale zrozumiałem o co chodzi
Nie miałbym nic przeciwko jednej długiej, konkretnej notce z przemyśleniami na ten temat.
Nic nie poradzę, że nie lubię takiego podszczypywania w stylu Szkła Kontaktowego. Autor wielokrotnie wspominał o Smoleńsku i ani razu nie powiedział nic konkretnego oprócz tego, że mu przeszkadza. Sam się nie lubi katować ale nam tego tematu nie darował i to
Hmm… Czy ja wiem, czy niepotrzebne… Ot, taka uroda tej książki. To zbiór luźnych refleksji. Taki codzienny. Mimo, że poglądy są różne i z niektórymi się też nie zgadzam, to dzięki nim ten dziennik jest dla mnie taki jakiś bardziej wiarygodny. http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2014/08/tak-sobie-mysle.html