Kiedy w Merlinie zobaczyłem zestaw „Bóg zemsty” książka+DVD od razu zapragnąłem zrecenzować taką kombinację. Uwielbiam thrillery zarówno czytane jak i oglądane więc to był idealny wybór. Jednak po otworzeniu paczki coś nie dawało mi spokoju.
A gdzie jest film? Dostałem książkę w twardej oprawie z plakatem filmowym na okładce. Otwieram książkę, na pierwszych dwóch stronach obsada i fotos z filmu, na kolejnych stronach streszczenie i fotos, potem kilka ciekawostek i fotosów aż w końcu… odkryłem film. Do wnętrza okładki przyklejone jest plastikowe opakowanie na płytę DVD. To jest ta cała książka? Prawie poczułem się oszukany. Jednak nie poddaje się łatwo. Gdzieś musi tkwić przyczyna zastosowania tak kiepskiego chwytu marketingowego.
Szybko ją odkryłem. Z tylnej okładki dowiedziałem się, że w rękach trzymam… książkę. Ta pozycja ma nawet przyznany numer ISBN a film na DVD jest po prostu gratisem. Czy to ukoiło moje poczucie zawodu? Postanowiłem wybaczyć to nieszczęsne „książka+DVD” kiedy uświadomiłem sobie, że dzięki temu wybiegowi z opakowaniem imitującym książkę film wpadł do innej kategorii podatkowej. Kupując ten produkt płacimy akceptowalne 5% podatku VAT zamiast złodziejskich 23%. Popieram każdy akt obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciwko błędnej polityce dlatego grzechy zostają wybaczone!
A teraz kilka słów o samym filmie. „Bóg zemsty” jest to film akcji z Nicolasem Cagem w roli głównej. Główny bohater to szczęśliwie żonaty nauczyciel. Jednak pewnego dnia sielanka kończy się po brutalnym gwałcie na jego żonie. Kobieta ledwo uchodzi z życiem a zrozpaczony mąż czeka w szpitalnej poczekalni na jakiekolwiek wieści o poprawie. Wtedy zaczepia go smutny pan w garniturze oferujący zemstę na złoczyńcy w zamian za wyświadczenie przysługi na rzecz organizacji mścicieli, którą reprezentuje.
Will zgadza się i już po kilku godzinach gwałciciel kończy swój marny żywot z ołowianą biżuterią w głowie. Życie już niemal zdążyło wrócić do normy kiedy tajemnicza organizacja wraca odzyskać swój dług wdzięczności. Will musi zamordować pedofila jednak coś idzie nie tak jak powinno. Rozpoczyna się walka z czasem i korowód strzelanin oraz pościgów, zarówno samochodowych jak i pieszych ucieczek.
Po obejrzeniu filmu porównałbym go starego dobrego kina akcji z lat 80. Próżno tutaj szukać jakiegoś głębszego sensu. Zostaje po prostu śledzenie losów samotnego mściciela oraz kilku strzelanin i rozbitych samochodów. Nawet przez polskiego wydawcę film został został potraktowany jak klasyki gatunku. „Bóg zemsty” ma się tak do „Seeking justice” jak „Szklana pułapka” do „Die hard”.
Ogólnie film to dosyć przyjemna rozrywka ale nie zapada w pamięć i nawet na tle nieco bardziej wiekowych produkcji nie wypada wyjątkowo atrakcyjnie. Niby pościgi, strzelaniny i wybuchy są ale tak jakoś bez polotu.
Wydanie DVD również nie zachwyca. Otrzymamy absolutne minimum tj. wybór między napisami a lektorem oraz wybór scen. Dodatki to już trailery innych filmów. Jak każdy oryginalny film ma irytujące nieprzewijalne reklamy.
Recenzja filmu „Bóg zemsty” powstała dzięki
Na film mam wielka ochotę !!!
Dopiero teraz odkryłeś te zabiegi?
Przecież do kiosków od lat trafiają książki, które tak naprawdę są dodatkiem do DVD/CD. Jeszcze za czasów zerowego podatku można było się z tym wielokrotnie spotkać
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Co innego starocie w kiosku a co innego nowośc od razu wydana jako "książka". Dziesiątki wykopujacych są podobnego zdania co ja
http://www.wykop.pl/link/1224445/1-sprzedaj-film-w-opakowaniu-imitujacym-ksiazke/
W kiosku przecież nie sprzedaje się samych staroci. Ba, sama widuję tam głównie nowości – do muzyki dodaje się 'książki', do filmów dodaje się 'książki'. To zabieg stosowany od lat, bardzo ułatwiający zresztą życie, bo przynajmniej cena niższa.
Kryzys jest. Każdy zaciska pasa jak może.
Nie ma to jak marketing.
Takich filmów nie oglądam.
Niestety w naszej ojczyźnie prostą , uczciwą drogą nic nie można a ponieważ jesteśmy pomysłowym narodem , a już socjalizm nas nauczył oszukiwać więc dalej to robimy, gdyż jesteśmy do tego zmuszani bezprawnym , uderzającym w zwykłych ludzi, prawem pisanym przez naszych ustawodawców.
Nicolas Cage to jedna z moich aktorskich miłości i chyba muszę mu poświęcić czas po raz kolejny.
Nuuuuuuuudaaaaaa!
To znaczy film, nie Twoja recenzja:D
Cage rozmienia się na drobne w gniotach typu Next i tym z Nicole Kidman. Porażka.
No, ale musi istnieć średnie i kiepskie kino, żeby widz docenił to dobre:)
Recenzja super, zostałem przekonany do jego obejrzenia …..