![]() |
2/6 Zabili go, ale uciekł. Schematy z kina akcji klasy B przeniesione do powieści fantasy |
Miałem spore oczekiwania co do książki „Człowiek ze złotym amuletem”. Opis, recenzje, okładka, wszystko wręcz krzyczało, żebym po nią sięgnął. Historia tajnego agenta walczącego o swoje dobre imię to nic oryginalnego (kiedyś podobną książkę oceniłem dosyć kiepsko – patrz Turysta). Tym razem jednak obiecano mi nie sztampowy garnitur a złotą zbroję, nie rewolwer a potężne zaklęcia, nie mafiosów z kręgu finansjery a demony z samych głębin piekieł.
Wszystkie wymienione elementy dostałem, ale nie usatysfakcjonowały mnie do końca. Owszem, pierwsze strony wbijają w fotel. Walka otwierająca historię oszałamia bogactwem wyobraźni autora. Agent potężnej rodziny Droodów od setek lat pilnującej bezpieczeństwa na ziemi bezpardonowo rozprawia się z potworami znanymi nam zarówno z legend, historii science fiction a także niespotykanymi nigdzie wcześniej – będącymi pomysłem Pana Simona R. Greena. Rewia magicznych sztuczek i potężnych zaklęć współdziałających z najnowszą techniką komputerową i konwencjonalną bronią nie pozostawia wątpliwości – Szaman Bond to prawdziwy twardziel. Po skończonej robocie wraca do rodowej siedziby po nowe niezwykle ważne zadanie.
Następnego dnia niemal natychmiast po opuszczeniu rezydencji jego zabytkowy (ale odpowiednio odpicowany samochód) napada banda międzywymiarowych zbirów. Walka po raz kolejny wbija w fotel, Szaman Bond wychodzi z potyczki obronną ręką i powtarza tę sztuczkę kilkakrotnie na tej samej autostradzie aż do momentu kiedy zdaje sobie sprawę, że został zdradzony i wystawiony na śmierć. Walki wbijają w fotel … w coraz mniejszym stopniu.
Agent postanawia złożyć wizytę niegdysiejszym wrogom, gdzie rozdział za rozdziałem wywiązują się walki – walki wbijają w… kogo ja chcę oszukać. W pewnym momencie książka zaczyna śmiertelnie nudzić czytelnika. Fabuła nie zmierza w jakimś konkretnym kierunku. Żadna walka ani wizyta u któregokolwiek potwora nie przynosi żadnej wskazówki i nie przybliża do rozwiązania tajemnicy. Być może dlatego, że tajemnica została wyjawiona już w pierwszym rozdziale i czytelnik doskonale wie, dlaczego agent został uznany za zagrożenie. Szaman Bond w końcu stwierdza, że i tak się niczego nie dowie od swoich byłych wrogów i samodzielnie musi zrobić wjazd na chatę swoim krewnym. Wpada na ten pomysł jakieś 350 stron za późno…
Na chwilę robi się ciekawie. W bibliotece agent odkrywa straszną tajemnicę. Z biblioteki musi dostać się do piwnic, żeby ukarać własną rodzinę za niegodziwości, których się dopuściła. W każdym kolejnym pokoju spuszcza łomot innym przyobleczonym w złoto wojownikom, ale przedtem ucina sobie z każdym ważną pogawędkę o życiu, śmierci i innych wzniosłych sprawach. Kolejne 100 stron schematu, by dotrzeć do punktu kulminacyjnego, wcale nie oryginalniejszego niż cała powieść.
Zabili go, ale uciekł… Czytając książkę nie mogłem odpędzić skojarzenia do starych filmów akcji klasy B gdzie głównego bohatera otacza 50 przeciwników uzbrojonych w łańcuchy i sztachety a i tak podkładają mu się pojedynczo w przepisowej walce kung-fu. Co więcej rażą nieścisłości i nielogiczne wydarzenia. Głównemu bohaterowi wszystko przychodzi zbyt łatwo. Tylko jego rodzina posiada niezniszczalny pancerz i potężną broń, dzięki której trzyma w szachu cały wszechświat od zarania dziejów. To by tłumaczyło zwycięstwa nad wrogami… ale powrót do kwatery głównej z pistoletem na wodę święconą przeciwko tysiącu złotym wojownikom i całej zbrojowni? Naciągane…
Kiepsko skonstruowana fabuła to niestety nie jest mój jedyny zarzut. Tak napisaną książkę można by od biedy potraktować jako zbiór 22 opowiadań fantasy-akcji. Można by, gdyby nie nieprzeciętne nagromadzenie akcji. Utwór składa się niemal z samych fragmentów dynamicznych bez chwili wytchnienia. Mała ilość opisów bardzo utrudnia wyobrażenie sobie ciekawego świata wymyślonego przez pisarza. Lektura po prostu męczy, jest za długa a fabuła nie grzeszy logiką.
Ocena kończąca recenzję wynika z faktu, że mimo wszystko udało mi się dobrnąć do końca. Jednak wątpliwe jest bym sięgnął po kontynuację przygód Człowieka ze złotym amuletem. Być może znacie inne książki tego autora? Jeśli w nich prezentuje lepszą formę chętnie przeczytam. Pomysł połączenia świata współczesnego i świata fantasy jest niezwykle intrygujący, ale wykonanie zawiodło na całej linii.
Recenzja książki „Człowiek ze złotym amuletem” powstała dzięki
Ciekawa okładka i pomysł, ale po przeczytaniu Twojej recenzji raczej sięgnę po inny tytuł
Pozdrawiam!
NIe znam autora i chyba nie poznam:)
A zapowiadało się tak ciekawie …
oj jak słabiutko… a pomyśleć, że właśnie chciałam ją ostatnio zamówić od Merlina do recenzji…
Dziękuje za ostrzeżenie.
Nie ma za co
Cała przyjemność po mojej stronie!
Nie wydaje się być jakaś szczególnie ciekawa, nie dla mnie.
Zapraszam do mnie: http://ksiazkowo-recenzjowo.blogspot.com/
Może jednak ktoś skusi się przeczytać tą książkę?
Polecamy ebooka, który znajduje się w ofercie naszej księgarni
@Virtualo, osobiście ten reklamowy komentarz odbieram jako komplement. To niesamowite, że blog już się nadaje do marketingu partyzanckiego. Zaczynam czuć się jakbym prowadził profesjonalny serwis
Finally i quit my day job, now i earn decent
money online you should try too, just search in google – slabs
roulette system