![]() |
Recenzja książki 5/6 Reportaż o reporterach |
Mocna, wstrząsająca, zapadająca w pamięć! Obok Bractwa Bang Bang nie przejdziesz obojętnie. Zapewne każdy z nas zna zdjęcie umierającego z głodu dziecka i czającego się za jego plecami sępa. To i podobne zdjęcia są bohaterami tej książki. Na równi z ceną jaką przychodzi za nie zapłacić.
Kulka prosto w serce? To by było za tanio. Za szybko. Za łatwo. Okropności, których świadkami byli fotografowie dokumentujący upadek apartheidu i przebieg innych wojen na świecie wymagają większej ofiary. Tej pracy nie można zostawić za sobą, oderwać myśli. Ona pochłania w całości…
No bo co powiedzieć całemu światu zastanawiającemu się co z Ciebie za człowiek skoro nie pomogłeś tej dziewczynce? Jak można robić zdjęcia w tej sytuacji?Bezczelnie czekać aż sęp rozłoży skrzydła? Naprawdę?
UWAGA DRASTYCZNE ZDJĘCIA
Jak sobie wytłumaczyć, że to taka praca kiedy nie pomogło się kobiecie katowanej przez inne kobiety?
Jak sobie wmówić, że nie postradało się sumienia myśląc o odpowiednim oświetleniu płonącego chłopaka rąbanego maczetą przez członka wrogiej partii?
Jak oglądać w gazecie zdjęcia ciężko i śmiertelnie rannych przyjaciół… własnego autorstwa?
No jak? Autorzy nie narzucają odpowiedzi. Być może, sami jej nie znają… Książka wydaje się być próbą spowiedzi, wyrzuceniem z siebie ciężaru nie do udźwignięcia przez pojedynczego człowieka.
To dzięki reporterom takim jak opisani w książce możemy poznać okropności wojny. Często tacy niezależni obserwatorzy przekazują prawdziwy obraz sytuacji. Świat może zareagować lub przynajmniej wyrazić oburzenie. Pożyteczna praca, prawda?
Czy reporterzy wojenni mimo to zasługują na potępienie? Chyba nikt nie powinien podejmować się takiego wyrokowania z perspektywy wygodnego fotela. Książka z pewnością da pewien materiał do przemyśleń, ale żadnych gotowych odpowiedzi. Kiedy reporter z obserwatora staje się uczestnikiem wydarzeń? Kiedy ginie od zabłąkanej kuli czy może wcześniej?
Książka zapewne dla niektórych okaże się zbyt drastyczna. Najboleśniejszy w tej drastyczności jest jej autentyzm. Greg Marinovich i Joao Silva a także pozostali członkowie Bractwa Bang Bang zderzyli się z życiem niczym z rozpędzonym pociągiem towarowym. Książka to próba pozbierania do kupy tego, co po tym spotkaniu pozostało.
Ostatnio pociąga mnie wszystko, co związane z fotografią, więc…
To dosyć niecodzienne spotkanie z fotografią. Może być tymbardziej interesujące
Do tej książki nie trzeba mnie namawiać, od dawna mnie interesuje tylko niestety jeszcze nie udało mi się jej upolować… Gdybyś kiedyś w przypływie szaleństwa planował się jej pozbyć, wiesz, gdzie mnie szukać
Niestety Bractwo Bang Bang wylądowało na najwyższej półce mojego regału i raczej nie należy do książek których miałbym ochotę się pozbyć
Tego się obawiałam
Długo zastanawiałam się nad tą książką. Niby chcę przeczytać, ale myślę, że jest jeszcze za wcześnie. Wiem, że to mocna treść, więc sięgnę po nią, jak do niej dojrzeję. Na razie nie czuję się niestety na siłach.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Widzę, że tematyka bardzo w moim guście, na studiach pisałam pracę z fotografii po 45tym roku i przede wszystkim skupiłam się na reporterach wojennych z czasów wojny w Wietnamie. Naprawdę ciężką prace mieli i myślę, że wielu z nich nie udźwignęło tej odpowiedzialności… Polecam Ci książkę 'Batalista' Pereza-Reverte. Na mnie zrobiła ogromne wrażenie i myślę, że i Tobie powinna się
Dzięki za polecenie. Zainteresuję się tą książką
To naprawde bardzo ciekawa ksiazka
Pozdrawiam!
"Bractwo Bang Bang" to rzeczywiście genialna książka.