Recenzja książki „Twój cień” autorstwa Jeffery`ego Deavera
Deaver nie bez przyczyny jest uznawany za jednego z najlepszych autorów thrillerów. Początkowo jednak wydawało się, że ta książka to ewidentny spadek formy. Wyjawienie wszystkich kart już na początku książki i potem sztampowy opis kilku morderstw. Nic szczególnego.
I nagle zwrot akcji. W kajdanki trafia nie ta osoba co powinna. Zastanawiamy się jak daliśmy się wpuścić w maliny tak łatwo. I co nas czeka przez kolejnych kilka godzin bo dotarliśmy zaledwie do połowy książki? Czeka nas prawdziwa kryminalna uczta. W większości książek tego typu rzucenie podejrzeń na jedną niewinną postać to sukces. Tutaj mamy tyle pomysłów i zwrotów akcji, że można by nimi obdzielić całą serię wydawniczą.
Jeffery Deaver stworzył coś na kształt matrioszki. Rozwiązujemy jedną zagadkę a w nagrodę otrzymujemy kolejną, a potem kolejną i kolejną, aż do ostatniej strony.
Misterna fabuła
Najmocniejszym atutem książki jest genialny pomysł. Deaver nie musiał uciekać się umysłowej gimnastyki, naginania faktów czy praw logiki. Nie tworzył nieprawdopodobnych warunków i nie mnożył zbiegów okoliczności. Nie zatajał przed czytelnikiem żadnych istotnych faktów. Ta misternie uknuta fabuła jest spójna i bardzo prawdopodobna w każdym kawałku.
A zaczyna się w pozornie prosty sposób. Młoda piosenkarka country jest nękana przez stalkera. Chłopak od kilku miesięcy zasypuje ją e-mailami i prezentami a w końcu przyjeżdża na koncert w jej rodzinnej miejscowości.
Wtedy właśnie zaczynają ginąć osoby z najbliższego otoczenia Kayleigh Towne. Śmierć każdej z nich jest zapowiadana zwrotką jej największego hitu „Twojego cienia”. Winowajca wydaje się być oczywisty prawda?
Tym samym tropem poszła miejscowa policja i agentka Kathryn Dance. W tej powieści to ona gra główne skrzypce. Niepełnosprawny detektyw, Lincolm Rhyme, gra w tej książce rolę wisienki na torcie. Pojawia się tylko na chwilę by uratować z pozoru beznadziejną sytuację.
Dodatki
Tak, tak nie przewidzieliście się. Zazwyczaj o dodatkach piszę w kontekście filmów DVD. Tym razem istnieje najprawdziwsza płyta z muzyką towarzyszącą książce. Oczywiście nie jest ona dodawana fizycznie do książki. Możemy tylko przeczytać przetłumaczone teksty wszystkich piosenek z płyty a fragmenty niektórych z nich grają istotną rolę w fabule książki.
Odwiedzając stronę domową autora dowiedziałem się, że najpierw powstały teksty piosenek a dopiero wokół nich powstał pomysł na książkę. Okazuje się, że Jeffery Deaver to nie tylko prozaik, ale także utalentowany poeta.
Narobiłem Wam ochoty na muzykę. Zazwyczaj w takiej sytuacji umieszczam jakieś multimedia, ale nie tym razem. Dzisiaj chciałbym zaprosić Was do słuchania radioeter.fm we wtorek 18 grudnia o godzinie 19:30. Opowiem Wam szerzej o Jefferym Deaverze i jego książce. Mojej audycji towarzyszyć będzie płyta z tekstami Deavera w wykonaniu Trevy Blomquist (zastępstwo dla Kayleigh Towne

Recenzja książki „Twój cień” powstała dzięki
PS. No dobra, nie będę okrutny. Do recenzji dodaję hymn stalkerów

ach ten Sting
To prawda, że autor stosuje niby niezagadkowy styl, by potem wbić czytelnika w fotel. Ja tego pisarza uwielbiam i polecam go każdemu.
Sting to moja największa miłość muzyczna
więc…
Tematyka piosenki Stinga jest podobna do tematyki książki
Każdy powód jest dobry, żeby sięgnąć po dobrą książkę