Zakaz pisania recenzji
To nie żart. Zakaz pisania recenzji książek naprawdę istnieje. Na szczęście nie dotyczy blogerów. Możecie odetchnąć z ulgą.
Niektórzy pisarze pewnie chcieliby nam zamknąć usta, a raczej połamać klawiatury. Ironia losu sprawiła, że to ich dotykają nowe regulacje. Amazon uznał autorów książek za osoby nieuprawnione do wyrażania swojego zdania na temat książek właśnie.
Skąd ten pomysł?
.jpg)
Wszystko zaczęło się od brytyjskiego pisarza powieści kryminalnych R.J. Ellory`ego wychwalającego swój „wspaniały geniusz” w serwisie internetowym Amazona. Inne książki jak łatwo się domyślić nie przypadły do gustu temu recenzentowi. Mając do dyspozycji wspaniałe narzędzie do wyrażenia swojej opinii nie omieszkał z niego nie skorzystać.
Niektórzy twierdzą, że recenzje były fałszywe. Trudno o tym jednoznacznie przesądzać. Jak dla mnie to zrozumiałe, że inne książki mu się nie podobały. Widocznie Pan Ellory jest pewien wartości swoich dzieł, a to ważna cecha w dzisiejszym świecie. Może gdyby tak dla niepoznaki pochwalił kilka losowych gniotów sprawa rozeszłaby się po kościach. A tak…
Odpowiedzialność zbiorowa
Amazon postanowił rozwiązać problem R.J. Ellory`ego w iście kowbojskim stylu. Z brytyjskiej i amerykańskiej wersji sklepu zniknęły opinie wszystkich pisarzy, a nowe utykają w sidłach moderatorów.
Amerykański gigant przyznał się do filtrowania recenzji książek pisarzy tworzących w tym samym gatunku co recenzowana książka z obawy przed „konfliktem interesów”.
Jaki z tego wniosek?
W ramach poprawnej poprawności i dbałości o nie urażenie niczyich uczuć na Amazonie poeta będzie krytykował historyka, a poetę reportażysta. Tylko bloger będzie mógł spojrzeć na to trzeźwym okiem i wyśmiać każdego po równo

Źródło newsa: telegraph.co.uk
To jakiś żart? Jakbym pisała wiersze to nie mogłabym wyrazić swojego zachwytu na temat wiersza innego poety? No… trochę to wszystko śmieszne. No dobrze, trudno, niech sobie blokują recenzentów. Ale stracą też spore zainteresowanie swoją stroną, to pewne. A jaki to problem napisać pod inną nazwą? Dla mnie to śmieszne.
To prawda
W linku do źródła masz więcej na ten temat. Ten R.J. Ellory to niezłe ziółko
he he dobre ;D
śmieszne to ale co zrobić nie mają czego ludzie się czepiać ;D
Słyszałam już po tym jakiś czas temu. Rzeczywiście śmieszne, ale prawdziwe… ehh
Ciekawie to wygląda
Jestem tylko ciekawa, jak wyjdzie to w praniu. No bo jak taki historyk może w pełni zrozumieć poetę i wyrazić w swej recenzji wszystko to, co tamten chciał przekazać czytelnikowi ;]
W sumie jestem przeciwna recenzującym pisarzom – szczególnie gdy się znają itd. a konkretny przypadek jest raczej śmieszny niż straszny – więc po wyjawieniu prawdy mógł Amazon już dać spokój…
Ja myślę, że przy zachowaniu przynajmniej odrobiny obiektywności to są najlepsi recenzenci. Oni się znają na tym fachu. Wyłączając skrajności takie jak opisywany piewca własnego geniuszu
Dobre podsumowanie.
I ciekawe informacje, fajnie, że trafiłam na tę notkę.
Też się cieszę, że tutaj trafiłaś
Hymm… Ciężki orzech. Z jednej strony zachwalanie własnych książek jest trochę żenujące, ale jak widac to jedyna możliwośc by ktoś o nich coś dobrego napisał. Z drugiej strony tak drastyczne środki to lekka przesada. Zakładam, że ludzie piszącym w danym gatunku, kochają czytac takie książki i dobrze się już na tym znają.