Recenzja książki „Bracia Sisters” Patricka deWitta 5/6
Westerny Karola May`a to lektury mojego dzieciństwa. Rewolwerowcy, indianie, strzelanie, skalpowanie. Bezsensowny rozlew krwi i czarno biały obraz świata – to co dzieciaki uwielbiają najbardziej!
Nadal uwielbiam bezsensowny rozlew krwi. I tego elementu w antywestrnie Patricka deWitta na szczęście nie zabrakło.
Romantyczny zabijaka
Za to prosty jak budowa cepa świat zamienił się w prawdziwy kombajn. Tego dobrego nie poznamy już po kolorze kapelusza, złego nie charakteryzuje już niekompletne uzębienie. Serio – to ten zły wozi ze sobą szczoteczkę do zębów i pachnie miętą. Tak w ogóle to czy ten zły jest tak naprawdę zły?
Właściwie to całkiem miły z niego facet. Tęskni za mamą, łatwo się zakochuje i przesadnie dba o Baryłkę – leniwego i pechowego wierzchowca. Co prawda jest połową słynnego morderczego duetu Braci Sisters, ale przynajmniej zawsze jest mu bardzo przykro kiedy chowa rewolwer do kabury po skończonej robocie.
Drugi z braci to kawał wyrachowanego ekhm ekhm „złego człowieka”. Dopóki strzela żaden mięsień mu nie zadrży, a sprowokować do strzelania tego choleryka jest niezwykle łatwo. Złoto i zaszczyty są jego motorem działania. Dręczą go koszmary…
Eli`ego i Charlie`go różni praktycznie wszystko – łączą ich braterskie więzi. Skrzywdzeni przez los mają tylko siebie. Razem podróżują przez Dziki Zachód zamieszkały przez inne równie ciekawe i nieoczywiste postaci.
Kowboje posiadający charakter i bogate życie wewnętrzne. Sam pomysł na książkę jest wart zainteresowania, a wykonanie nagrody. Bracia Sisters to jedni z najbardziej oryginalnych i ciekawych bohaterów literackich z którymi się spotkałem.
Klimat dzikiego zachodu
Książka jest wręcz przesiąknięta czarnym humorem. Nie wszyscy lubią ten typ komedii, ale cynicy powinni piać z zachwytu.
W jednej z recenzji przeczytałem zarzut, że książce brak klimatu westernu i dzikiego zachodu. Tylko czym jest klimat dzikiego zachodu? Wydmuszką, dyktową dekoracją, konwencją i schematem. To tak jakby narzekać, że „Romeo i Julia” nie mają klimatu „M jak miłość”

„Bracia Sisters” niszczą wszelkie schematy z hukiem i uśmiechem na twarzy. Pomysły Patricka deWitta na nabicie ćwieka czytelnikowi są po prostu rewelacyjnie. Zanim jednak sięgniecie po książkę dobrze byłoby znać chociaż jeden „klasyczny” western, żeby docenić wszystkie smaczki. Indianie to dobrzy jeźdźcy? Może i tak, ale zawsze jakaś melepeta się znajdzie

Kusząca recenzja
Skalpowanie, strzelanie… – no rzeczywiście idealne wspomnienia z dzieciństwa
Westerny w wersjach filmowych zawsze trochę mnie męczyły (chociaż ostatnio polubiłąm Django, prawie się liczy) ale czarny humor lubię i tę książkę mam już na oku
Czytałem ukradkiem, kiedy wszyscy wytaczali armaty przeciwko potterowi
którego zresztą też przeczytałem. Jak widać ani jedno ani drugie mi nie zaszkodziło
A ja, ofkoz, swoim zwyczajem ledwie przeskoczyłam po paru zdaniach recenzji, bo się panicznie boję spoilerów (aż za często blogerzy utożsamiają "recenzję" ze "streszczeniem"…
) i sugerowania się Twoją opinią – a na książkę zasadzam się już od dłuższego czasu i nie chcę sobie tego psuć. ^^ Ale wrócę tu, jak przeczytam.
No i przeczytałam.
Zgadzam się z Tobą, że to świetna powieść. Wciągnęła mnie i błyskawicznie się przeczytała – tak właśnie: właściwie sama się przeczytała, ja ledwo nadążałam. Przez "Braci Sisters" się mknie.
Nie do końca się zgadzam za to, że Eli jest po prostu dobrotliwym romantykiem, a Charlie po prostu egoistycznym sukinkotem. Odniosłam wrażenie, że oni
W swojej recenzji tej książki też napisałam, że klimat Dzikiego Z. odczułam
Ale ja lubie westerny, a o książkach Karola Maya mogę powiedzieć to samo. Co do książki doskonałe noir (ładnie o tym piszesz w 2. akapicie). Musze być chyba cynikiem hehe.
No pięknie, niedawno mi proponowano a ja olałam… Teraz się zastanawiam czy dobrze zrobiłam…
książka jest bardzo dobra o ile lubisz absurd, czarny humor i klimat noir
Sam tytuł rzuca na kolana… Absurd? Czarny humor? Mnie przekonuje