![]() |
Moja ocena 3/6 |
Jak poprosić o pięć egzemplarzy pisma „Doba”?
Bardzo dobra nazwa, a tak się marnuje. Jerzy Bralczyk w książce napisanej wspólnie z Michałem Ogórkiem przytacza anegdotkę o piśmie, które miało się tak nazywać. Ten i inne językowe dziwy są zazwyczaj punktem startu do ciekawych rozmyślań.
Myślę, że autorów książki nie trzeba nikomu przedstawiać. Obydwoje znani są z mistrzowskiego posługiwania się językiem ojczystym. Nie dodaję, że naszym językiem ojczystym, bo ojczysty mamy tylko my. Reszta narodów ma języki matczyne, wiedzieliście?
Matka to zdecydowanie kobieta, co ciekawe rodzaju żeńskiego jest rzeczownik apostazja. Apostazja to słowo pochodzące z języka łacińskiego, a współczesną łaciną jest angielski.
Dygresja na dygresji
Ale zaraz, o czym ja chciałem pisać? O cechach charakterystycznych książki: autorach i chaosie.
Po autorach książka odziedziczyła ciętą ripostę i trafną ironię, wiedzę i doświadczenie, mistrzowskie posługiwanie się słowem. Reszta jest dygresją. Jedną wielką dygresją – niemal nie dostrzegam treści zza tej dygresji.
Książka to zapis luźnej dyskusji obydwu panów erudytów. We wstępie tłumaczą się z książki, która jest ich wspólnym dziełem. Starają się odpowiedzieć na pytanie o co im chodzi? Głównie chodzi o rozmowę, bo to piękna aktywność. Rozmowa służy rozmawianiu. Przynajmniej tak jest napisane we wstępie.
Rozmowa dla rozmowy: źródło książki o wszystkim i o niczym. Książka jest niby podzielona na 9 rozdziałów poświęconych różnym tematom, ale ich tytuły i długość zostały przydzielone chyba losowo. Tematów są setki, pomieszanych i pogmatwanych. Niektóre ciągle wracają, inne znikają tak samo niespodziewanie jak się pojawiły.
Czytanie tej książki tradycyjnie, od deski do deski, trochę mnie zmęczyło. Dzisiaj kilka dni po odłożeniu książki na półkę nie potrafiłbym powiedzieć o czym „Kiełbasa i sznurek” faktycznie jest.
Ekranizacja książki – zksiążkowanie rozmowy
Nie twierdzę, że książka jest niskiej jakości. Wszystko co mówią autorzy jest ciekawe i wartościowe. Jedynie forma w jakiej zapoznałem się z tym co mają do powiedzenia (właśnie – do powiedzenia) nie odpowiadała mi.
Zamrożenie dyskusji na papierze wcale nie nadało jej cech słowa pisanego. Ulotna książka? To naprawdę możliwe. Próbowałem wrócić do interesujących mnie fragmentów jednak bez wypchania książki setkami zakładek jest to po prostu niewykonalne.
Gdybym całą tę książkę usłyszał w formie radiowej audycji albo telewizyjnego programu w stylu „Mówi się” z pewnością odebrałbym ją o wiele lepiej. To właśnie tam jest miejsce rozmowy według mnie.
Ekranizacje książek zazwyczaj się nam nie podobają chociaż oryginalnym książkom nie mamy nic do zarzucenia. Takie same odczucia mam w stosunku do tej zksiążkowanej rozmowy. Rozmowa dwóch erudytów powinna pozostać rozmową.
Ten eksperyment książkowy zaliczam do nieudanych. Forma ponad 300 stronicowego dialogu zdecydowanie do mnie nie przemawia.
Recenzja książki „Kiełbasa i sznurek” powstała dzięki
ta książka również i do mnie nie przemawia eh
Recenzja zaczynała się fascynująco, a puenta przygnębiła ;( Może trzeba wydać jako audiobook?
Świetny blog
Obserwuję !
zapraszam do mnie :
amazing-life-girl.blogspot.com
Jak widać pewne rzeczy nie nadają się do uwieczniania na piśmie.