Wygraj dwie książki „Feed. Przegląd Końca Świata” Miry Grant
Zombie apokalipsa to tylko pretekst do zabawy, puszczenia wodzy wyobraźni by opisać kilka ciekawszych spostrzeżeń o świecie i ludziach w atrakcyjnej formie. Nie jest literatura na miarę Nobla, ale zaszufladkowanie jej w rubryczce z wampirami, wilkołakami i innymi popularnymi bzdetami byłoby daleko krzywdzące.
Pytanie konkursowe
Zombie to wymysł amerykańskiej popkultury. Jak wyglądałby, jak by się zachowywał, co by wykrzykiwał i gdzie skierowałby pierwsze kroki żywy trup wypełzający z grobu nad Wisłą?
Książkami nagrodzę dwie najciekawsze odpowiedzi, które ukażą się w komentarzach pod tym postem.
Osoby nie posiadające konta google proszę o pozostawienie adresu email, żeby mógł się z nimi skontaktować w sprawie ewentualnej wygranej!
Odpowiedź na pytanie konkursowe: Jeżeli byłby to polski zombie na pewno pierwsze kroki skierowałby tam, gdzie wzbudziłby największe zainteresowanie i postrach. Pewnie do swoich znajomych, za którymi nie przepadał za życia, czy którym zazdrościł, aby ich postraszyć. A patrząc jeszcze na nasze społeczeństwo może zawędrowałby pod sejm i postraszył posłów lub opowiedział mrożące krew w żyłach
Polski zombie, w sandałach i skarpetkach, posuwistym krokiem zmierzałby w stronę napotkanych rodaków. Zobaczyłby przestraszonych Żywych, nerwowo mierzących z karabinów, pistoletów, lub ściskających trzonki bardziej prymitywnych broni. Bezwładnym ruchem machnąłby ręką w stronę swojego grobowca, na co ocalała grupa Polaków zareagowałaby jeszcze ściślejszym przylgnięciem do prowizorycznej barykady.
Polski zombie… Cóż, myślę że skierowałby się jak najdalej od Sejmu. Wszak powszechnie wiadomo, że zombie lubi mózgi.
Zapraszam do mnie na kulturka-maialis.blogspot.com
hanka-cyganka@wp.pl
Spaceruję spokojnie nad rzeką Wisłą
Aż tu nagle wpadam na faceta z twarzą obwisłą
Patrzę mu w oczy i krzyczę z przestrachem
"Ty wstrętny zombiaku, dostaniesz kałachem!"
Odwzajemnia spojrzenie, mierzy mnie od góry do dołu
I szepcze cichutko: "Stój, zjadłbym… rosołu"
Dziwię się niezmiernie, że aż uciekać mi się
Z daleka jego wygląd nie dziwił nikogo, brzydko ubrany, brudny, chodził jakoś tak dziwnie. Ale dopiero w tłumie, ludzie z bliska rozpoznali go po martwym spojrzeniu i osobliwym zapachu. Mówił cicho i niewyraźnie, zresztą i tak nikt nie słuchał, bo każdy uciekał w popłochu – a on po prostu był głodny. Obudził się z długiego snu, był zmęczony i szukał domu. Nie rozumiał, przed kim ci dziwnie ubrani
Ci rodzimi zombie których znam swoje pierwsze kroki po wyjściu z mogił kierują do najbliższego baru
wolekpiotr@vp.pl
Polski zombie skierowałby swe kroki najpierw do kiosku po gazetę. Po przeczytaniu wiadomości z kraju i ze świata, szybko wróciłby na cmentarz i zakopał się ponownie w grobie. Tam ma przynajmniej święty spokój =)
gladys59
gladys59@gazeta.pl
Szary poranek, marzec 2013 r.
Gęsta, mleczna mgła unosi się nad Wisłą. Nie widać nic w promieniu kilometra. Turysta z mapą Warszawy stoi na Moście Świętokrzyskim, próbując odnaleźć drogę do hotelu. Wtem słyszy szum. Jakby zerwała się jakaś wichura. Rozgląda się dookoła. Nic nie widzi. Nagle patrzy, a tu, z Wisły wynurza się jakaś postać w łachmanach. "Czyżby niedoszły
To proste. Z błota wygrzebałby się lekko przygarbiony, z ręką opadającą do ziemi… W skórzanej kurtce z naderwanym rękawem, brudnej od błota szedłby powoli powłócząc lewą nogą. Szedłby na oślep, przez wszelkie zarośla co jakiś czas wywracając się, przy czym niszczył by swoje odzienie. Twarz brudna, oczy bez wyrazu – już nawet nie widzą. Rozdarty policzek, jakaś gałąź wbita w szyję… Ledwo idąc,
Zombie z grobu nad Wisłą miał by straszną pomarszczoną twarz, całą zarośniętą , oczy podkrążone, zęby jak nity – co drugi zgnity, czerwony przepity nos, wielki brzuch, krzywe nogi i chude strasznie zaniedbane ręce i dłonie całe we krwi. Zachowywał by się jak oszołomiony , cały czas w ruch nie zatrzymywał by się na chwilę , machał by rękami i nogami ciągle przebierał, niekontrolowane wymioty i
Zombie nad Wisłą.. Po wydostaniu się z grobu wyglądałby prawie jak żywy. Lekko ziemista twarz i zapadłe policzki, no i nieświeży oddech. Mówiłby sylabami, urywając niekiedy w połowie zdania. Ubrałby się w garnitur, stawiałby kołnierz i wysuwałby mankiety. Lekko by utykał na jedną nogę i cieszyłby się zainteresowaniem miejskich psów. Pierwsze kroki skierowałby zapewne do salonu SPA, gdzie panie
Pewnego dnia w mieście nad Wisłą
Miasto nieprzyjemny chłód ścisnął
Nikt nie wyściubia nosa ze swojego domu
Każdy gdzieś przemyka po kryjomu
Aż tu nagle krzyki się rozlegają
Ze wszystkich stron zombie nadciągają
Idą na wprost o coś się potykają
Dookoła ludzie przerażone miny mają
Na twarzach zombie uśmiechy się pojawiają
Do mieszkańców
Myślę że gdyby Polak wymyślił zombie nie różniłby się on wiele od swojego amerykańskiego odpowiednika.Ponieważ sądzę że "amerykańskie zombie" nie mają napchanych jakiś naleciałości amerykańskich cech tylko cechy jakie można by przypisać żywym trupą. Jednak zakładając że nasza rodzima branża filmowa ma zacne pomysły jak zepsuć dobry pomysł to Polski zombie po za okropnym wyglądem
Ponieważ Polska to raczej zabawny kraj, gdzie ostatnio przysmakiem są podobno szczaw z nasypu kolejowego i mirabelki to i nasz zombiak niech będzie troszkę mało poważny. Wygląd? Tu akurat nie mam wątpliwości, nie różniłby się szczególnie od tych z USA, no bo jak to? W XXI wieku? W epoce MTV? Dziś wszyscy wyglądają tak samo, tak samo się ubierają i grają w tę samą grę – Tomb Raider. No może jedyna
Nasz rodowity zombie, ubrany w stylowe sandały z białą skarpetą, bermudy i flanelową koszulę zapewne kierowałby się w stronę najbliższej granicy, ponieważ w Polsce to i zombie by opodatkowali… Po drodze wstąpiłby do kościoła, bo to taki katolicki naród, ale niestety drzwi byłyby zamknięte, bo to nie pora mszy, a wiadomo- ktoś może coś ukraść. Przechodząc przez park natrafiłby na gimnazjalistki
Zdecydowanie zombie z nad Wisły pierwsze swoje kroki skierowały by w stronę Sejmu. Wiadomo, że zombie gdy wygrzebie się z grobu pierwsze o czym myśli to zemsta na tych, którzy go skrzywdzili, zdenerwowali za życia. A kto bardziej denerwuje i wykorzystuje swoich rodaków jak nie sejm? Tak więc, ten zombie ubrany były oczywiście w nowy garniturek (bo taki mamy zwyczaj), niestety trochę już
Polski Zombie z pewnością narodziłby się na ławce, przed popularną Biedronką, po przedawkowaniu denaturatu. Z początku nie przejąłby się swym nowym wcieleniem tylko z lubością wlewał w siebie kolejne porcje alkoholu, tym razem w celach leczniczych (wszak alkohol konserwuje, a zombie bardzo tego potrzebuje jeśli chce jeszcze przez jakiś czas pochodzić w miarę jednym kawałku). Jednak z czasem
Polski zoombie pragnąłby mózgu, ale takiego lepszego mądrego mózgu. Szukałby, szukałby i by się znalazł w innym kraju. Tak by było wszystkimi zoombiakami w Polsce, uciekliby, gdzie pieprz rośnie. I tak by nas ominęła apokaliptyczna wizja. Nie mówiąc o tym, że przetrwalibyśmy atak zoombi.
Magda,
magda-17_17@o2.pl
Jeszcze chwila i się dokopię. Udało się, nadszedł nasz czas, czas panowania martwych, a klęski żywych. O… zaraz, zaraz. Co ja mam na sobie? Garniak? O kureczka ale jazda, nie miałem takiego na sobie od komunii. No picuś-glancuś normalnie. A co to ja… a opanowanie świata. O tam przy bramie się już paru zebrało. Dołączę się do nich, wiadomo, w kupie raźniej. A może swoje ziomki. Ożesz co za
Odpowiedź: Na pewno byłby to lekarz albo lekarka z naszych polskich, brudnych szpitali, zarażony zmutowanym wirusem ptasiej, świńskiej, ludzkiej grypy, będącej defektem globalnego ocieplenia i rosnącego kryzysu w Polsce. Pan/Pani Zombie miałby/miałaby biały, brudny fartuch z brakującymi guzikami, dziurą wielkości stopy na plecach i w wszytym schludnie orzełkiem białym na lewej części klatki
Sytuacja wyglądałaby tak:
Polski zombie, szczęśliwy z powodu dziury w drodze, dzięki której mógł się wydostać spod ziemi (no oczywiście, że jakiś idiota musiał ustalić przebieg drogi przez teren starego cmentarza!), rozejrzał się dookoła, rozciągając mięśn… kości i zastanawiając się nad dalszymi krokami. Stwierdził, iż dom stojący nieopodal może być niezłym początkiem, więc ruszył ku niemu
prawie jak Shrek
na pewno nie na swój wiek
żyją sobie kolorowo
i bawią nas odlotowo!
mika19@poczta.onet.pl
Nadwiślańskie Zombie
Gdyby nad Wisłą zjawiło się zombie
za sprawą jakichś egzotycznych czarów,
to skierowałoby swe pierwsze kroki,
jak mniemam, prosto na piwko do baru.
Co mu tam mózgi, gdy w barze ma flaczki?
Po co mu ludzie, gdy w barze procenty?
Potem, nad ranem, sam już człowiek nie wie,
czy w rogu pijak śpi, czy zombie śnięty…
Mój mail:
anulawawrzyniak@gmail.com
Zwłoki na wczesnym poziomie rozkładu zostały wybudzone z wiecznego snu. Nastolatki zakłóciły spokój zmarłego robiąc sweet focie na jego nagrobku. Sącząc bezmyślnie trunek zakupiony przez starszych kolegów. Zewłok grzebał w ziemi tępymi paznokciami odkopując się. Nie świadome zagrożenia dziewczyny chichotały się pod wpływem upojenia. Zombie wyszło łapiąc jedną z dziewczyn za nogę. Nie było czasu
Obudziłem Się natychmiastowo,
W głowę uderzając się zdrowo.
Gdyż sufit był bardzo nisko,
W mym rozumowaniu było dziurzysko.
Dlaczego sufit nad mą głową lewitował,
I czyżby też on egipską ciemność powodował?
Zamiast myśleć i analizować,
Głośno zacząłem się wiercić i hałasować.
Wreszcie się jakoś z pułapki wydostałem,
I na podłodze
Zombie znad Wisły zaraz po wstaniu z grobu poczułby ogromny głód, jednak potrawa o której marzy to surowe mięso. Krzyczałby "Jeść", "Jestem głodny". Pierwsze kroki skierowałby na pewno do rodzinnego domu, bo nie do końca zdawałby sobie sprawę, że nie żyje. Gdy już by tam dotarł, w drodze do lodówki spojrzałby w lustro i ujrzał wychudzoną, brudną od ziemi, z dziurawymi
Polski zombie znad Wisły, powstał by ze swojej mogiły nad grodem Kraka. Byłby to oczywiście student:) który zasiedział się na medycynie. Wstając swoje pierwsze kroki skierował by na uczelnię ze swoim już rozkładającym się indeksem. Wykrzykiwał by w złości że nie może zaliczyć przedmiotów. Szedł by powoli, z braku sił, ponieważ od dawna nie jadł, jak to student. Przyjmował tylko płyny:) a potem
Zombie znad Wisły powstałby po kolejnej i znów bezowocnej wizycie w Miejskim Urzędzie Pracy. Wyglądałby prawie normalnie, byłby oczywiście mocno wymizerowany, charakteryzowałyby go też worki pod oczami i mocno przekrwione oczy pałające rządzą mordu. Zachowywałby się jak… jak zombie :p Czyli od razu skierowałby swoje kroki do Warszawy do siedziby sejmu i z początku szeptałby do siebie '
jak mi się podobają te wasze rymowanki