Recenzja książki „Pantaleon i wizytantki” Mario Vargas Llosy 5/6
Przystępny noblista
A takich raportów jest mnóstwo, bo porucznik Pantoja angażuje się w każde przedsięwzięcie całym sobą. Tak więc najpierw będzie przełożonym referował jak na niego samego (i jego pożycie) wpływa amazońsi klimat, następnie będzie obliczał zapotrzebowanie wojaków na liczbę i czas usług ciupciania, by w końcu weryfikować założenia za pomocą stopera.
W ten oto sposób poznaliśmy wizytantki i ich pedantycznego szefa, który otrzymał od przełożonych misję wybawienia armii od problemu nadmiaru męskiego libido w peruwiańskich koszarach. Od razu muszę Was uspokoić, że ciupcianie nie jest najważniejszym tematem powiesci. Książka noblisty to nie tandetne erotyczne czytadło.
Sympatyczny burdel tata
Chociaż Pantaleona Pantoję można by nazwać „arcymistrzem sutenerstwa” nie jest to postać negatywna. Jak na dobrą satyrę przystało człowiek odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy grzesznych ciupciań wydaje się być postacią wręcz kryształową w porównianiu z obrońcami moralności, którzy własnych problemów wydają się nie dostrzegać.
Autor na równi z dwulicowością wyśmiewa politykę i jej zbrojne ramię. Wojsko widziane oczami Mario Vargas Llosy jest instytucją tak komiczną, że aż chciało by się wstąpić w kamasze.
Szkoda, że książka nie jest lekturą w liceum. Myślę, że nawet największego głąba nie trzeba by dwa razy namawiać do przeczytania książki o ciupcianiu. Pod kusym płaszczykiem udałoby się przemycić kilka głębszych myśli i być może zainteresować literaturą? Do kogo mam napisać w sprawie dołączenia tej książki do kanonu lektur?
Zobacz jak książka „Pantaleon i wizytantki” prezentuje się na półce i co ciekawego oprócz tej książki czytałem w marcu 2013 r.
Kompletnie nie moja bajka. Wytrwalam do konca, ale nie spodobala mi sie ta ksiazka. Forma i tresc mnie nie przekonaly.
Liosa kieruje swoje książki do pewnego kręgu odbiorców, nie jest to odbiorca masowy.
Koniecznie chcę przeczytać! Uwielbiam takie zabawy formą, szczególnie gdy właśnie ta przedziwna forma nie przerasta treści.
Wiedziałam, że Llosa nie zawiedzie
Dobrze, że nie poddałeś się zawczasu, bo naprawdę byś żałował.
Polecam sięganie częściej po jego twórczość, jest znakomity.
Ja też się świetnie bawiłam czytając tę książkę
Co prawda przeczytałam ją już jakiś czas temu, ale dzięki Twojemu tekstowi przypomniałam sobie niektóre smaczki. Co do dialogów wplecionych w tekst… Czytałeś jakąś książkę Jose Saramago?
Ja za samym autorem raczej nie przepadam – ale spróbuję przy najbliższej okazji, bo Twój opis brzmi raczej przekonująco