Recenzja książki „Sherlock Holmes. Pies Baskervillów” Arthura C. Doyle`a 5/6
Blogowanie sprawiło, że nie tylko sięgam po nowe książki po prostu – sięgam po książki w nowej postaci. Najpierw przekonałem się do czytników ebooków, a teraz przyszedł czas na audiobooki.
Na początek przygody wybrałem coś bardzo dobrze mi znanego czyli przygody Sherlocka Holmesa. Kiedyś uwielbiałem klimat klasycznych kryminałów, więc kiedy Audeo rozdawało na swoim fanpage`u darmowe audiobooki pomyślałem: czemu by nie?
Kilka słów o książce
Króciutko, bo zakładam, że nawet bez mojego produkowania się wiecie mniej więcej czego się po tej książce spodziewać. Jeśli nie lubicie nieśpiesznej akcji, mrocznego klimatu Londynu i głównego bohatera dumającego w fotelu z fajeczką w ustach to choćbym nie wiem jak bardzo książkę chwalił to i tak po nią nie sięgniecie.
Taki jest właśnie Sherlock – nierychliwy, ale cholernie trybliwy. Sprawy kryminalne rozwiązuje sprytem. Długie monologi są głównym źródłem wiedzy na temat świata przedstawionego. Są napisane z niesamowitym wyczuciem pióra i wirtuozerią słowa. To talent pisarza zamiast huków wystrzałów utrzymuje uwagę czytelnika, bo gdyby przygody Sherlocka opisywał ktoś z mniejszym kunsztem pewnie bym przy tych książkach spał. No to tyle o książce, teraz…
Kilka słów o audiobooku
Moja przygoda z audiobookiem to historia szorstkiej przyjaźni. Na początku wpadłem na najgłupszy z możliwych sposobów wykorzystania audiobooka. Wziąłem go do łóżka…
Stwierdziłem, że skoro i tak czytam wieczorami pod kołdrą to mogę książki papierowe zamienić na audiobooka, czym przyczyniłbym się do ratowania planety i zużywania mniejszej ilości prądu na oświetlenie. (no dobra – nie chciało mi się wstawać wyłączyć światła)
Efekt jest chyba łatwy do przewidzenia. Usnąłem w tempie ekspresowym.
Nie zrażając się dałem audiobookowi drugą szansę. Tym razem wziąłem go na spacer i to był strzał w dziesiątkę! Spacery czy ogólniej sport to jest to do czego stworzono czytaną książkę! Umila czas i nie zajmuje rąk – jak dla mnie rewelacja.
A wiecie co okazało się jeszcze lepsze? Słuchanie książki w autobusie. Od zawsze miałem chorobą lokomocyjną. Została mi do teraz tylko w jednej sytuacji – kiedy skupiam wzrok na książce czy komórce. Koszmar dla mola książkowego.
A teraz mam rozwiązanie – audiobooka. Jakim cudem nie wpadłem na to wcześniej marnując tyle czasu z nosem w szybie słuchając co najwyżej radia?
Taaa myślę że przegapiłeś posta u mnie, gdy pisałam o plusach audiobooków. Ja przede wszystkim słucham ich podczas treningów
A co do tego konkretnego to muszę przyznać że akurat ten lektor wybitnie mi się nie podobał. A i znany detektyw jawił mi się niczym zadufany bubek… Dobrze że w tej historii jest więcej Watsona ;-p
Musiał przegapić bo inaczej nie wpadł by mi do głowy głupi pomysł
Zrobiłem kiedyś to samo, wziałęm audiobook'a "do łożka" efektem było nagłe oderwanie od rzeczywistości po przez zaśnięcie
Praktycznie zawsze mam słuchawki na uszach, kiedy gdzieś wychodzę. Z tym że słucham tylko muzyki, może następnym razem sprobuje wgrać jakiegoś audiobooka skoro polecasz
Trzeba uważać nie tylko z kim, ale i z czym idzie się do łóżka
Ja na razie nie miałam do czynienia z audiobookami na dłużej. Próbowałam, ale okazuje się, że się po jakimś czasie wyłączam i zaczynam snuć a swojej głowie myśli zupełnie nie związane z tematem. Może po prostu nie trafiłam jeszcze na swój audiobook
Dzisiaj właśnie w radiu nakanapie zaczyna się emisja kryminały Borisa Akunina. Najnowszą notkę poświęciłem tej książce. moze to jest właśnie ten audiobook?