Dokładnie tydzień temu do mojej skrzynki email trafił list o zaskakującej treści. Nigdy nie myślałem, że mój blog może być postrzegany aż tak poważnie! Chociaż zaskakuje to niesamowicie cieszy takie pytanie od czytelniczki bloga:
Ostatnio na studiach (studiuję filologię polską) mieliśmy dysputę, czy żona postąpiła właściwie publikując materiał, którego publikacji nie życzył sobie sam Gombrowicz. Jeśli znajdziesz chwilę to napisz co o tym myślisz.
Pozdrawiam serdecznie,
Marta K.
Już we wstępie chciałbym zadeklarować pełną niekompetencję. Nie jestem ani polonistą, ani prawnikiem czy znawcą tematu. To taka sobie zwykła opinia, zwykłego blogera, czytacza beletrystyki i popularnych książek. Potraktujcie tę notkę jako zapoczątkowanie dyskusji, czy to w komentarzach, czy na swoich własnych blogach. Ja na pewno postaram się zdobyć wypowiedź kogoś z Wydawnictwa Literackiego, więc jeśli napiszecie coś na swoich blogach to koniecznie zostawcie u mnie link! Proszę także Martę o wyrażenie jej opinii w publicznym komentarzu. Może nawet streścisz nam wnioski wynikłe z dyskusji na studiach?
A teraz do rzeczy. Co ja myślę o tej sprawie?
Rita Gombrowicz postąpiła zdecydowanie słusznie! Dzieło tak wielkiej postaci jak Witold Gombrowicz to dziedzictwo narodowe. I co z tego, że obnażające, że skandalizujące? Najważniejsze, że prawdziwe. Możliwość takiego zaglądnięcia w głąb umysłu artysty nie zdarza się często. A autor tak nietuzinkowych książek nie mógł być grzecznym, poukładanym chłopcem. Geniusz i szaleństwo oddziela bardzo cienka linia. Wydaje mi się, że „Dzienniki” i „Kronos” Gombrowicza pozwalają czytelnikom balansować na tej linii bez obawy jej przekroczenia.
„Pozostało mi jeszcze coś w zapasie, ale tej reszty – bardzo prywatnej – wolę nie zamieszczać. Nie chcę się narażać na kłopoty. Może później”
Witold Gombrowicz o Kronosie
Dobrze, że książka ukazała się po tak długim czasie. Prywatne zapiski nie są w stanie już nikomu zaszkodzić. Teraz możemy na chłodno analizować to jak żył i o czym myślał Gombrowicz. Może niektórzy się zniesmaczą. Ale to najgorsze co może się stać. Nie będzie żadnego skandalu mimo najszczerszych życzeń marketingowców

Testamenty wielkich ludzi zawierające prośby o zniszczenie zapisków często są ignorowane. Skąd się takie prośby biorą? Ze skromności? Z obawy przed obarczaniem innych swoim życiem i swoimi myślami? Cokolwiek byłoby przyczyną nie wolno tego robić.
Publikować? Tak, pytanie tylko kiedy? Notatek Jana Pawła II, które również miały być spalone nie znamy do dzisiaj. Może to dobrze? Może to za wcześnie na konfrontację z nimi. Ale okres kwarantanny wynoszący cztery dekady jak w przypadku „Kronosu” wydaje się być optymalnym.
Po 40 latach nie możemy już mówić o złamaniu prywatności. Po tylu latach zapiski mają już wartość historyczną i artystyczną, a dzięki kwarantannie wielkie myśli i dzieła nie płoną w kominku.
Uważam podobnie, że pani Rita postąpiła słusznie. Zwłaszcza, że samemu Gombrowiczowi to raczej już teraz nie robi, a przecież wiele razy zdarzało się, że wiele ważnych materiałów trafiało do publikacji dopiero po śmierci autorów. Ponadto, bardzo podziwiam odwagę żony Gombrowicza, bo z tego, co wiem, nie miała łatwo (dobrze pamiętam, że ich małżeństwo było skandalem?), tak więc cieszę się, że
Ja tam bym się wkurzyła, pisząc coś bardzo prywatnego i osobistego, wyraźnie zaznaczając, że ma to nie być publikowane, a tu BACH! ktoś by jednak opublikował. Pewne zakamarki duszy ludzkiej są zbyt prywatną sferą, by udostępniać ją ogółowi. Oczywiście takie prywatne dzienniki Gombrowicza mają dużą wartość artystyczno-kulturowo-poznawczą, ale jeżeli taki numer wykręciła mu własna druga połówka…
To bach nastąpiło 40 lat po śmierci Gombrowicza. Według mnie to właśnie ten okres usprawiedliwia takie posunięcie
Dada, może jako fachowcy się wypowiemy?
Oczywiście, że żona G. postąpiła słusznie. A to, że będzie czerpała zyski ze skandalizujących wątków z prywatnego życia męża, chyba nikogo nie powinno dziwić.
Słusznie, słusznie. Gombrowicz tego chciał, pewnie w jego wykonaniu wyglądałoby to zdecydowanie inaczej (tzn. nie byłoby takie zdawkowe i w sumie nie do końca zrozumiałe) ale teraz przynajmniej mamy jakiś wgląd w jego bardziej prywatną twórczość. Poza tym, po wygaśnięciu praw autorskich to i tak zostałoby wydane.
Cieszę się, że te debaty dotyczące wydania tego dziennika powoli ucichają, bo
@Darek, dla mnie nie usprawiedliwia, prywatna sfera człowieka pozostaje jego prywatną sferą i 40 i 100, i 4000 lat po jego śmierci. Mam tylko nadzieję, że poglądy samego Gombrowicza byłyby mniej restrykcyjne
Zresztą chyba sam się zabezpieczył na taką ewentualność. Przeglądałam tę książkę w Empiku. Jest napisana takim szyfrem, że i z wszystkimi przypisami ciężka do "ogarnięcia".
Mieć w poważaniu wolę zmarłego? Niemoralne.
A co do geniuszu: "Umówmy się, że geniusz ma być przede wszystkim moralny. Idiota może być tak niemoralny jak tylko mu się podoba" – Chesterton.
Według mnie niemoralne jest obarczanie innych tak wielkim ciężarem. Obydwie osoby przywołane przeze mnie w tekście miały czas, żeby pożegnać się życiem. Chcąc pozostawić swoje zapiski prywatnymi mogły same odpalić zapałkę, a nie nakazywać to innym w testamencie.
Nie czytałem "Kronosa". Nie zamierzam tego zmienić. przymierzam. Osobiście jestem przeciwnikiem wyjawiania intymnych faktów z życia ludzi znanych. Seksualność, czy tez inne ludzkie zawirowania powinny pójść z człowiekiem do grobu. Nikt nie ma prawa upubliczniać niczego, co może rzucić negatywne światło na daną osobę, tym bardziej że ta osoba nie może już się bronić. Dla mnie liczy sie