Recenzja książki „Nawałnica mieczy” z cyklu Pieśń Lodu i Ognia Geroga R.R. Martina 5/6
Świetne są te cegły Geroga R.R. Martina. Dwie kolejne już za mną: „Stal i śnieg” oraz „Krew i złoto”. Obie po około 500 stron składają się na trzecią część sagi Martina o zbiorczym tytule „Nawałnica mieczy”. To była prawdziwa Nawałnica, nie tylko z tytułu

W recenzji drugiego tomu „Starcie królów” wspominałem, że można się pogubić w natłoku nowych postaci, które wychodzą na pierwszy plan wcześniej będąc epizodycznymi. W trzecim tomie chyba pojawia się mniej nowych postaci, a i ja trochę się do tego stylu przyzwyczaiłem. Nie przeszkadzało mi ani skakanie po wątkach, ani narracja prowadzona z różnych punktów widzenia za to pojawiła się kolejna trudność.
Chronologia! Z moich tekstów już pewnie wiecie, że w tej książce przyglądamy się kilkudziesięciu postaciom z kilku jeśli nie kilkunastu punktów widzenia. Fabuła toczy się na ogromnym kontynencie podzielonym na Siedem Królestw i krainę za Murem. Z perspektywy niektórych postaci akcja toczy się jeszcze na innych kontynentach. Niektóre wydarzenia opisane w książce trwają kilka godzin, inne kilka miesięcy.
W obliczu takiego rozmachu niemożliwością więc jest opisywanie tego linearnie. Trzeba wysilić trochę szare komórki, żeby zorientować się, w którym miejscu historii mniej więcej jesteśmy. Nie jest to jakieś wyjątkowo trudne zadanie, niemniej istnieje. Martin zazwyczaj ułatwia nam zadanie wysyłając kruki z wiadomościami z odległych krain lub wkładając w dialogi bohaterów jakieś istotne informacje. Trudno się tu czegoś przyczepić – zapewne lepiej się powieści z takim rozmachem nie da napisać.
Jak można zabić tylu bohaterów?
Pamiętam kociokwik jaki podniósł się w internetach jakiś miesiąc temu po premierze ostatniego odcinka serialu „Gra o Tron” na podstawie sagi Martina. Jak można zabić tylu bohaterów? To na pewno jakiś chwyt producentów z HBO. Rzeź. Masakra…
Czekałem z niecierpliwością na tę rzeź i się nie doczekałem. Wiecie dlaczego? Przeczytałem o tym wydarzeniu kilkaset stron wcześniej, bo w książce wcale nie jest na końcu. I nie powiązałem tego rozdziału z tą mityczną rzezią.
To prawda, że zginął bohater, którego wcześniej można by uważać za głównego. Razem z nim zginęło pewnie z kilkaset innych ludzi, ale dla Martina to normalka. Już się pogodziłem z tym, że głównym bohaterem tej historii nie są poszczególni ludzie, a raczej ta tytułowa „Gra o tron”. To ona jest motorem napędowym.
Teraz się zastanawiam kto zastąpi zmarłych bohaterów w kolejnym tomie, Uczcie dla wron? Obym się nich przyzwyczaił

Kolejność czytania:
- Gra o tron
- Starcie królów
- Nawałnica mieczy
- Uczta dla wron
- Taniec smoków
No właśnie, dziwnie skończył się sezon. Oczywiście rzeź była, a potem jeszcze jedno wydarzenie ważne, z tego co pamiętam. A twórcy serialu zrobili wielkie "bum" w przedostatnim odcinku, a w ostatnim spowolnili akcję…jakoś mi to nie pasowało dla dramatyzmu…
Darku, bardzo dobrze opisałeś fabułę bez użycia imion i tego spoilerowania, którego ogromnie nie lubię. Martin przypadł mi do gustu, chociaż dopiero dwie części za mną
Ta "rzeź" była dla mnie sporym zaskoczeniem, musiałam na chwilę książkę odłożyć i ochłonąć, ale poruszenie, które wywołał wspomniany odcinek serialu, przebiło moją reakcję. Dobrze, że książkę przeczytałam przed tym całym serialowym szumem. A do bohaterów nie ma co się przyzwyczajać, bo znając tendencję Martina, to postaci i tak długo nie pożyją.
Książki tego autora jeszcze przede mną i z chęcią się z nimi zapoznam.
Długo nie działały na mnie recenzje tych cegłówek aż w końcu uległam. Tak się złożyło że zdobyłam i audiobooka i ebooka Gra o tron i … totalnie mnie wciągnęło. Audiobook jest tak dobry że zrezygnowałam z samodzielnego czytania. Słucham dopiero trzeci dzień a już jestem w połowie. No i skorzystałam z oferty na Woblinku. Kolejna część już czeka
Przeczytałam już wszystkie części. Jest niezwykłym dziełem. Twoja recenzja trafnie określa i moje odczucia.
Powiem Wam, że będziecie mocno zaskoczeni, tym kto pojawi się jeszcze.