Recenzja książki „Uczta dla wron” – IV tomu sagi Georga R.R. Martina „Pieśń Lodu i Ognia” – 5/6
Trudno jest napisać recenzję kolejnego tomu sagi. Nie powiem, że nic się nie zmieniło – to by była obelga dla pisarza o tak niesamowitej wyobraźni, że aż dech zapiera. Nie zmieniło się nic pod względem warsztatu, pomysłu, stylu pisarza – czyli wszystkiego tego do czego mógłby się przyczepić recenzent.
W czasach gdy książkom na siłę nadaje się objętości niczym kobiecym fryzurom za pomocą magicznych szamponów – George R.R. Martin idzie na przekór temu trendowi. On swoje książki dzieli już nie tylko na tomy, ale wręcz na pod tomy.
Wydarzenia opowiedziane w 4 części sagi (podzielonej na dwa około 600 stronicowe tomy) to dopiero połowa tego co zrodziło się w wyobraźni pisarza. George R.R. Martin stanął przed trudnym zadaniem podzielenia tego co napisał w jakiś sensowny i logiczny sposób. Wybrał metodę geograficzną, tzn. nie poznajemy połowy historii wszystkich bohaterów, ale całą historię połowy bohaterów (tych pozostających w Westeros).
Bohaterów pomimo pogromów w poprzedzających częściach nie brakuje. Pojawili się nowi i nie zapałałem do nich tak dużą sympatią jak do tych, których już nie ma. Z jednej strony brak skrupułów i sentymentów do ogromna zaleta serii, a z drugiej człowiek się jednak przyzwyczaja…
Tym bardziej boję się kolejnej części – „Tańca ze smokami” – gdzie wydarzenia chronologicznie zaczną się w tym samym punkcie co „Uczta dla wron”, ale przeniosą się geograficznie.
Nowi bohaterowie, miejsca akcji, które jak dotąd nie grały, aż tak istotnej roli. I teraz już nie wiem, czy Martina chwalić za tę wyobraźnię i płodność pisarską, czy ganić za przesadę. Może jednak nie będę ferował wyroków, bo to tylko moje obawy i przypuszczenia.
Mam nadzieję, że okażą się bezpodstawne po lekturze kolejnych tomów. A może Wy rozwiejecie je już teraz?
Kolejność czytania:
- Gra o tron
- Starcie królów
- Nawałnica mieczy
- Uczta dla wron
- Taniec ze smokami
"Gra o tron" jeszcze przede mną, ale już nie mogę się doczekać.
Tanieć ze smokami
Dzięki za wyłapanie
W ponad 30 stopniach nie myśli się racjonalnie