Recenzja książki „Na zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque
Podsumowując wrześniowe nowości na rynku wydawniczym na moim YouTube`ie powiedziałem, że wrzesień upływa pod znakiem wojny. Tak pomyśleli wydawcy i tak pomyślałem ja, ale ja sięgnąłem po klasykę, po książkę, która nadepnęła na odcisk faszystom z Goebbelsem na czele!
Zakazany owoc smakuje najlepiej. Hitlerowcy chcący wymazać tę książkę i jej autora ze świadomości czytelników najprawdopodobniej przyczynili się w dużej mierze do jej popularności i legendy. Na miejsce każdego spalonego egzemplarza na pewno pojawiło się kilkadziesiąt innych. Jednak popularności „Na zachodzie bez zmian” nie można tłumaczyć tylko ludzką przekorą. To po prostu kawał dobrej literatury.
Okładka najnowszego polskiego wydania rewelacyjnie odzwierciedla ciężki klimat i atmosferę okopów I Wojny Światowej. Od samego zerknięcia robi się ciężko na sercu, a z każdą kolejną stroną jest tylko gorzej.
Żaden horror, thriller i inna historyjka napisana w tym celu nigdy nie wzbudzała we mnie takiego strachu jak literatura wojenna czy obozowa. Kac moralny po odłożeniu książki jest niemal pewny, zwłaszcza dla młodych ludzi w moim wieku. Bo to właśnie o chłopakach takich jak ja opowiada Remarque – młodych, niedoświadczonych, nie mających żadnego umocowania w życiu i nie mających po co wracać. Wojna łamie ich, przeżuwa i wypluwa – odbiera wszystko co ważne i piękne, a życie na końcu, żeby mogli obserwować to co tracą.To wręcz pacyfistyczny manifest, który aktywuje w naszej głowie wszelkie wyrzuty sumienia. Obejrzyj tylko jakieś informacje z Syrii, Czeczenii, Sudanu czy jakiekolwiek innej wojny na świecie i zaczniesz się zastanawiać razem z bohaterami książki: po co to wszystko? Kto zyska na tej wojnie? Bo na pewno nie prosty żołnierz tęskniący za domem tak samo jak jego przeciwnik po drugiej stronie muszki.
Oddzielną kwestią jest to co zrobić z tymi wyrzutami sumienia? Mam na ten temat kilka przemyśleń, ale je zawarłem we vlogu, który na moim kanale YouTube pojawi się dopiero za kilka dni. Zasubskrybuj filmową wersję alekulturki, żeby go nie przegapić i wziąć udział w dyskusji, którą tam zaproponuję:
![]() |
Klik ![]() |
Pamiętam, że czytałam to w gimnazjum i paradoksalnie mam wrażenie, że dziś wywarło by na mnie dużo większe wrażenie niż wtedy.
Bardzo dobra recenzja. jeszcze nie miałam okazji jej czytać, ale prozę wojenną Remarque'a już poznałam, z tym że tę dotyczącą II wojny światowej. Jestem fanką jego książek.
Ja na razie mam drugą część "Na zachodzie bez zmian" czyli "Drogę powrotną". Jak nabędę "Na zachodzie….." będę czytać.
Mój ulubiony autor, książkę czytałam dawno temu, ale pozostała w pamięci
Twoja recenzja mnie bardzo zainteresowała, więc z wielką ochota przeczytam.