Po co zmieniać tytuł skoro jest dobry? Dzikie białko to dobry tytuł dla książki, ale jeszcze lepszy do internetu. Budzi ciekawość! Klika się! Tytuł idealny. Joanna Chmielewska miała nosa! Wiedziała jak przykuć moją uwagę.
W głównej mierze to bzdurny tytuł przykuł moją uwagę. Jeszcze zanim przeczytałem książkąę zdążyłem pierwszego dnia plażowania w zeszłym roku usłyszeć obelgę „ale z ciebie dzikie białko” :). Spoko, to nie spoiler, dzikie białko nie ma nic wspólnego z plażowaniem, ani nawet z kolorem białym.
Nie ma też nic wspólnego z kryminalną zagadką do czego przyzwyczaiła nas Joanna Chmielewska. Za to jest sporo humoru, drugiego elementu do, którego jesteśmy przyzwyczajeni w książkach tej autorki.
Jeden raz o mało nie udusiłem się ze śmiechu – naprawdę mało rzeczy jest w stanie doprowadzić mnie do tego stanu Niestety to była tylko jedna scena. Większość to jednak były ledwo widoczne uśmiechy, a zdarzyło się nawet kilka sucharów.
Jeśli miałbym określić typ humoru to zdecydowanie Barejowo absurdalny. Akcja toczy się w PRL-owskiej Warszawie i Lublinie. Bohaterowie borykają się ze śmieszno-straszną rzeczywistością, którą ja znam już tylko z opowiadań, albo właśnie z książek takich jak ta i filmów Barei. Do mnie bardzo trafia ten typ humoru, a do Was?
Nie napiszę nic więcej, bo Wam za dużo zaspoileruję. Co tu dużo mówić, nie jest to literatura najwyższych lotów, bohaterowie nie są dogłębnie scharakteryzowani. Praktycznie każdy jest bardziej przygłupiasty i fajtłapowaty niż poprzedni. Ale za to jest zabawnie
O ile tytuł przyciąga i fascynuje to w treści został popełniony karygodny błąd. Fabuła nie dąży do konkretnego punktu kulminacyjnego. To jest raczej zbiór opowiadań o architekcie Lesiu i jego znajomych. Każdy rozdział kończy jedną przygodę i następna jest dosyć luźno połączona z poprzednią. Całe napięcie opada, jakoś nie chce się kontynuować czytania.
Jeżeli jednak humor słowny i sytuacyjny jest w stanie zrekompensować wam braki w fabule to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sięgnąć po książkę. Mało szczegółów tutaj zdradziłem, żeby zostawić sobie miejsce na meandrowanie na granicy spoilera na moim kanale na YouTube w przyszłym tygodniu! Zainspirowany książką nagrałem vloga o tym mitycznym dzikim białku i dopiero wtedy pozwolę sobie powiedzieć nieco więcej o bohaterach książki i ich obsesji
Żeby nie przegapić filmu i kolejnych notek koniecznie zapiszcie się na newsletter. To jedyna pewna forma kontaktu ze mną – facebook i inne robią focha i już och nie lubimy