![]() |
Moja ocena: 3/6 tl;dr Albo ją pokochasz, albo znienawidzisz |
Zrecenzowanie książki Kaspra Bajona pt. Klug to nie lada wyzwanie i boję się, że mogę mu nie podołać. Do pisania siadam z duszą na ramieniu ponieważ recenzje i ich autorzy padli ofiarą pióra pisarza pod postacią kilku krótkich ironicznych recenzji filmów nieistniejących. Jest to książka bardzo trudna w ocenie ponieważ można ją albo pokochać albo znienawidzić. Dlatego wystawiam neutralną trójkę w sześciostopniowej skali i zachęcam wszystkich do wyrobienia sobie własnego zdania.
Opisywaną książkę w księgarniach można znaleźć w działach z literaturą kryminalną. Siadając do lektury również spodziewałem się kryminału, być może oryginalnego, wyłamującego się ze schematów – w końcu autorem jest człowiek o duszy artysty, poeta i filmowiec. Otrzymałem coś przypominającego biografię, sam nazwałbym to notatnikiem lub nawet brudnopisem artysty gdzie historia tytułowego bohatera jest tylko pretekstem do rozważań o sensie istnienia, istocie czasu i przestrzeni.
Głównym bohaterem książki wcale nie jest Jakub Klug ani dziesiątki jego prezentacji (Kulig, Gluck,Klag, Kalg, Gluchi, Kubaklug, Kugl, Luca Cube, Jack Jacob Click, Krugg, James Cluge) pojawiających się w strzępkach przytaczanych książek i artykułów. Bohaterem jest współcześnie żyjący narrator starający się przywrócić do życia XIX wiecznego szachistę, odtworzyć jego historię i przywrócić ludzkie cechy Jakubowi Klugowi, którego wielu uważało za zmyślną mistyfikację. Rozmyśla przy tym o sensie istnienia, zastanawia się czy czas biegnie liniowo czy raczej bardziej prawdopodobna jest idea wszechświatów równoległych.
Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek fabule, którą można by streścić. Narrator przytacza nam wyniki swoich badań, opisuje podróże i pojedynki szachowe wielkiego mistrza i ludzi których spotyka na swojej drodze. W pierwszej części są to najobszerniejsze rozdziały najbardziej podobne do tradycyjnej książki, następnie styl staje się coraz bardziej zwięzły aż w końcu przeradza się w wypunktowaną listę. W parze z „uproszczeniem” stylu nie idzie rozjaśnienie całości dzieła. Narrator gubi się coraz bardziej i utyka w martwym punkcie. Pisze nerwowo, przekręca daty i nazwiska. Możecie sobie wyobrazić jaki daje efekt, jeżeli w natłoku długich niemieckich nazwisk i nazw miejscowości oraz w strzępkach informacji można się zgubić już na początku książki. Historia Kluga jest przeplatana opowieściami o kilkusetletniej sekcie aurumistów i tajemniczej tajnej organizacji wokół której narosło wiele teorii spiskowych. W pewnym momencie analizujemy nawet wymyślony obraz namalowany przez wymyślonego malarza. Autor lubuje się w tworzeniu sztuki ze sztuki nieistniejącej.
Główne (jeśli można je tak nazwać) części książki są dzielone „dodatkami” min. wspominanymi recenzjami, przepisami kulinarnymi, opisem książki „Tabetyk w tumbie” i jej autora oraz wieloma innymi.
Teraz czas wyjaśnić cudzysłów, który postawiłem pisząc o uproszczeniu stylu kilka linijek wyżej. Postawiłem go, ponieważ język i styl książki są dosyć męczące, i na początku, i na końcu dzieła. W jednym z wywiadów Kasper Bajon przyznał, że jest kolekcjonerem słów i nazw własnych, które same w sobie mają już „fabułę”. O przytłoczeniu nazwami własnymi i nazwiskami pisałem już wcześniej, natomiast nie wspominałem, że zdarzały się rozdziały gdzie w zrozumieniu wielu słów pomagała mi wikipedia. Przyjemności czytania nie poprawiały zawiłe zdania wielokrotnie złożone ze skomplikowaną składnią. Twory ciągnące się przez kilkanaście linijek z całym arsenałem przecinków, średników, nawiasów i cudzysłowów są dosyć często spotykane.
Jak widać historia „Kluga” nie zachwyciła mnie, mimo to nie żałuję, że przeczytałem tę książkę. Oceniłem ją z punktu widzenia czytelnika sięgającego raczej po literaturę popularną, pewnie jak większość czytelników odwiedzających mojego bloga. Jestem pewien, że ludzie mający większe rozeznanie w szeroko pojętej kulturze bardziej docenią książkę Kaspra Bajona. Dlatego też, pomimo niskiej oceny z pewnością sięgnę po nią jeszcze raz za kilka lat, kiedy będę w stanie podążać za wywodem autora, wszystkimi nawiązaniami i aluzjami które można znaleźć w książce.
Recenzja „Kluga” powstała dzięki księgarni internetowej Merlin
Chyba to jednak pozycja nie dla mnie.
A ja strasznie lubię wymagające książki, dlatego bardzo chętnie bym ją przeczytała
Wydaje mi się, że to nie książka dla mnie. Lektura wymagająca – jak najbardziej, ale za lekturę poplątaną, pseudointelektualną i najwyraźniej słabo napisaną podziękuję.
Pozdrawiam
Nie moja bajka
niestety
Mieszane mam uczucia co do tej książki. Raczej mówię nie, ale jeszcze nie definitywnie.
Poczekam na inne recenzje.
Uprzedziłeś mnie, ja się tak łasiłam na tę książkę:)
hmmmm raczej nie dla mnie, więc odpuszczam lekturę
pozdrawiam serdecznie!