Jak Wam minęła świąteczna przerwa? Ja na szczęście nie muszę już wracać do szkoły, ale pomyślałem o innych i tak powstał vlog o najgorszej lekturze jaką pamiętam. O książce tak złej, że wzbudza chęć mordu! Jesteście ciekawi która to? A Wam jaka książka zalazła za skórę?
Jeżeli lubicie mojego bloga to zostawcie mi swój adres email. To pewniejsza droga kontaktu ze mną niż facebook, blogger i YT bo wszystkie zaczynają wciskać reklamy zamiast treści od blogerów

Ja tak miałam z większością lektur obowiązkowych w LO…I przyznaję bez bicia – większości nie przeczytałam. Po coś są streszczenia
Niestety najgorsza – Pan Tadeusz. No nie byłam w stanie tego przełknąć. Ok, rozumiem, że to dzieło jest ważne, ale no po prostu nie i już (Tak jak Ty z tą Granicą, którą swoją drogą nie czytałam). @-)
Mnie od Pana Tadeusza odrzucało kilkakrotnie
W końcu przeczytałem i nie wspominam tego jakoś traumatycznie. Trzeba się przyzwyczaić
Za "Starego człowieka i morze" znielubiłam Hemingwaya na długo…
Od czasów podstawówki nie przeczytałam nic jego autorstwa.
Przy okazji świetny pomysł z komunikatem na stronie alekulturka.pl
dzięki
Właśnie jestem w trakcie czytania "Granicy" i na całe szczęście zostało mi tylko 40 stron. Czyta się szybko, ale większości z tej książki po prostu nie pamiętam. I owszem, nie ma w niej żadnego sensu.
A książka,która mnie nie ruszyła w liceum, a jej czytanie to była męka nad mękami to "Cierpienia młodego Wertera". Po półgodzinie miałam dość czytania o tym, jaki to Werter
Cierpienia Młodego Wertera królują w odpowiedziach tutaj i na YouTube
"Granicy" jeszcze nie czytałem, ale coś, co obudziło we mnie potwora
to "Ferdydurke" czytane na jakś konkurs polonistyczny. Przez to nie dało się przebrnąć.
ferdydurke uwielbiam
Nie wiem dlaczego. treści chyba nigdy nie rozumiałem, a teraz to już nawet jej nie pamiętam, ale forma!
"Giaur"…. tak nudny, ze usnęłam! Pierwszy raz usnęłam nad książką z nudów! A lekturę przeczytałam za trzecim podejściem!
Będę chyba jedynym głosem tutaj, który stanie po stronie Nałkowskiej. 'Granica' nie jest świetna, nie wciąga, ale to dobra pozycja, która ma w końcu swój przekaz. W końcu Zofia pisała w okresie, gdzie pisarze poczuwali się do jakiejś odpowiedzialności społecznej. Zresztą, ja dobrze wspominam tę lekturę, którą przeczytałam nawet dwa razy i dziś w pewnych sytuacjach wraca do mnie. Nałkowska