Recenzja książki „Barszcz ukraiński” Piotra Pogorzelskiego
Sądząc po tytule można by mnie posądzić o zdradę blogosfery książkowej na rzecz kulinarnej. Spokojnie – zostaję w książkowej, a jeśli już gdzieś się wybieram to tylko na Ukrainę. Recenzję książki „Barszcz Ukraiński” potraktujcie jako zapowiedź większej ilości materiałów poświęconych naszemu wschodniemu sąsiadowi.
Najpierw będzie vlog z moimi przemyśleniami na temat Ukrainy, później wywiad z ukraińskim zespołem rockowym, a w końcu spotkanie autorskie na żywo – chociaż tego ostatniego nie mogę być pewien z powodu napiętej sytuacji. Który materiał chcielibyście zobaczyć najpierw? Napiszcie to w komentarzu, a jeśli przy okazji zgodzicie się na otrzymywanie ode mnie newslettera to będziecie mieli pewność, że niczego nie przegapicie.
Barszcz ukraiński
Koniec wodolejstwa. Czego możecie się spodziewać po książce? Tego co po tytułowym barszczu ukraińskim, czyli porządnej wkładki – mięsa, ziemniaków, warzyw w takich ilościach, że na długo zaspokoją głód. Książkę można śmiało traktować jak przewodnik po Ukrainie. Nie taki turystyczny, ale życiowy.
Przewodnik po życiu na Ukrainie – tego określenia szukałem. Szesnaście rozdziałów opisuje najważniejsze aspekty funkcjonowania w tym kraju. Piotr Pogorzelski opisał Ukrainę z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego, a nie polityka czy historyka. I tak ważnym tematem stała się muzyka, którą możemy usłyszeć w radiu czy telewizji. I to przez pryzmat tej muzyki dowiadujemy się co nieco o polityce i historii. Skąd się wziął podział na rosyjskojęzyczny pop i śpiewany po ukraińsku rock? Z tego samego powodu, z którego Ukraina jest ciągle podzielona na wschodnie i zachodnie rejony. Dowiemy się tego w taki właśnie dosyć lekki sposób.
Styl książki jest raczej popularnonaukowy niż dziennikarski. Brakuje mi w tej książce bohaterów z krwi i kości, emocji i wydarzeń z życia wziętych. Zamiast tego mamy dosyć sporo danych statystycznych wziętych z ukraińskiego rocznika statystycznego. Odwołania do tej publikacji pojawiały się dosyć często w przypisach, ale na szczęście nie odczułem przeładowania informacjami.
Najważniejsze dla mnie jest to, że dzięki tej książce zrozumiałem jak bardzo Ukraina różni się od Polski. Wcześniej nie miałem jakoś potrzeby dowiadywania się więcej i zgłębiania informacji serwowanych przez dzienniki. No bo w sumie po co? W swoim zadufaniu sądziłem, że wiem już wystarczająco dużo – że to kraj podobny do Polski, tylko ze swoimi problemami. zawsze wolałem patrzeć dalej na wschód, na Rosję, Ukrainę pomijając wzruszeniem ramion. Nawet nie wiecie w jakim byłem błędzie. No ale o tym odkryciu opowiem Wam już za kilka dni. „Barszcz ukraiński” pojawi się jeszcze na moim YouTube.
A co Wy wiecie o Ukrainie? Pamiętajcie, że komentując możecie się zapisać na newsletter.