Rockowa płyta z wokalistą rodem z boys bandu |
Gitarzysta Guns N` Roses od czasu do czasu daje przypomnieć o swoim istnieniu. Oprócz występów z różnymi artystami nagrywa także płyty solowe. Po lewej widzicie okładkę najnowszej pt. „Apocalyptic Love”. Okładka idealnie odzwierciedla to co znajdziemy w środku. W centralnym punkcie gitarzystę w meloniku, kawałki drapieżne „jak diabli” i anielskie ballady, wszystko w sosie odrobiny wężowego kiczu i nostalgii za dawnymi czasami.
Mówiąc szczerze płytę przesłuchałem już jakieś dwa miesiące temu i… nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Wypadła z pamięci kilka minut po wyjęciu płyty z wieży. Być może to nie był dobry dzień na słuchanie muzyki. Postanowiłem dać jej drugą szansę. Niestety to samo. Postanowiłem uważniej przesłuchać kawałek po kawałku i przeanalizować co jest przyczyną tego, że nie chce mi się walić palcami w blat biurka i grać na niewidzialnej gitarze.
Doszedłem do wniosku, że przyczyna może tkwić w zbyt ulukrowanych radiowych kompozycjach. Piosenki są dobre, wpadające w ucho, ale jednak brakuje im pazura. Nie ociekają rockową energią, słuchając płyty nie miałem ani razu ochoty przekręcić regulacji głośności do oporu. Zdecydowanie to wakacyjna pop-rockowa produkcja. Co więcej wydaje mi się, że cały zespół gra w cieniu Slasha. Perkusja, gitara basowa i inne instrumenty nikną gdzieś w tle. Gitara Slasha brzmi rewelacyjnie, więc może udałoby się uratować składankę gdyby nie jeden bardzo poważny błąd. Wybór wokalisty…
Myles Kennedy ma głos nijaki, nie charakterystyczny, nieco zniewieściały, zupełnie nie nadający się do rockowej muzyki. Naprawdę oczami wyobraźni widziałbym tego wokalistę w zespołach pokroju Video, Feel, Pectus czy innych smętach dla 13 letnich fanek. Od gwiazd takich jak Dio, Osbourne czy chociażby Axl Rose dzielą go dosłownie lata świetlne! Ten wysoki głos pogrzebał płytę jako przedstawiciela dobrego rocka.
Do zestawu oprócz płyty z muzyką wchodzi jeszcze dvd z wywiadami i nagraniami ze studia nagraniowego. Niestety materiał nie wciągnął mnie na tyle, żeby obejrzeć go w całości.
Recenzja płyty „Apocalyptic Love” powstała dzięki
Również niezbyt przypadła mi ta płyta do gustu. Długo na nią czekałam, a na dobrą sprawę spodobały mi się może 2 piosenki. :c
Raczej nie dla mnie A widze i tak ze recenzja zbytnio pozytywna nie jest;)
Nastawiałem się na coś lepszego Płyta jest dobra, melodie wpadają w ucho, ale to nie to czego można by się spodziewać po gwieździe rocka
zupełnie nie moje klimaty
Świetna recenzja Aż mam ochotę sprawdzić czy będę miała te same odczucia
Swietna plyta! Moze nie album roku, ale na pewno warta przesluchania
Pozdrawiam!
Jeszcze nie słyszałam całej płyty, ale jestem ciekawa jak brzmi w całości.
TO posłuchaj sobie Mylesa w innych kawałkach i zobaczysz wtedy dopiero, jaki ma potencjał w głosie i możliwości. Pzdr