![]() |
Moja ocena: -4/6 tl;dr Spora dawka ironii i szowinistycznego poczucia humoru. |
Po raz pierwszy mam w rękach książkę napisaną przez fikcyjnego bohatera. W tym wypadku Barney`a Stinsona, znanego podrywacza i lekkoducha z serialu „How I met your mother”. Dla formalności przypomnę, że w Polsce serial znamy pod tytułem „Jak poznałem waszą matkę”.
Jak spodobał mi się ten eksperyment? Dostałem dokładnie to czego się spodziewałem. Sporą dawkę ironii i nieco szowinistycznego poczucia humoru. Niektóre fragmenty kodeksu powinny być już znane fanom serialu. Historia Barnaby Stinsona, który w 1776 w Filadelfii bardziej interesował się spisaniem preambuły do Kodeksu Bracholi niż zostawieniem swojego podpisu pod Deklaracją Niepodległości doczekała się nawet kilku scen retrospekcji. Inne punkty były zaledwie cytowane. Mimo wszystko każdy kto zna serial powinien kojarzyć sam Kodeks jak i jego wiecznie odzianego w garnitur autora.
Jeśli nie znacie serialu to już sam tytuł powinien sugerować, że książka to żart, wygłup i nic poważnego z pewnością w niej nie znajdziecie. Książka idealna na męskie spotkanie przy piwku a raczej niezbyt odpowiednie źródło cytatów w razie sprzeczki z piękniejszą połową.
Kodeks to dowód na to, że faceci nigdy nie dorastają. Chyba większość mężczyzn szczerze się uśmieje chociaż znajdą się tacy co powiedzą, że poziom żartów nie jest zbyt wysoki. Pewnie to niezbyt popularne stwierdzenie w naszej „kulturalnej” blogosferze, ale żarty z pijackich ekscesów, męsko damskich stereotypów a przede wszystkim z ciosów poniżej pasa też są śmieszne

Czas już kończyć recenzję „Kodeksu Bracholi”. Dlaczego mój tekst jest taki krótki. Nie wypada, żeby recenzję pisać 50% czasu poświęconego na przeczytanie książki. Niestety największą wadą książki jest jej absurdalnie mała objętość. Chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się większa za sprawą grubych okładek imitujących skórę i grubego papieru to jej przeczytanie zajęło mi dokładnie 58 minut. Znaczna część stron wygląda mniej więcej tak:
Recenzja książki „Kodeks Bracholi” powstała dzięki:
Mam tę książkę w swojej biblioteczce, przeczytałam ją ze względu na wielką miłość do Barneya i nie zawiodłam się
Barneya wprost uwielbiam, więc książki jestem jak najbardziej ciekawa ;D
Z pewnością przejrzę książkę z uwagi na moje uwielbienie samego bohatera
Świetnie się bawiłam przy tej pozycji. Uwielbiam Barneya i nie mogę się doczekać wydania "The Playbook"
Też chętnie przeczytam kolejne książki Barney Stinsona
Playbook może być ciekawy bo pomysły na podryw w serialu były odjazdowe
Posiadam "Kodeks Bracholi" i mam zamiar zabrać się za niego w najbliższy czasie. Faktycznie, myślałam, że będzie więcej czytania, a otwierając tę książkę, moje przekonanie rozwiało się. Szkoda, ale cieszę się, że znajdę tutaj szczyptę humoru i ironii.
Szybko się czyta, a to duża zaleta. Rozejrzę się za tą książką.
serial czasami oglądałam, z przerwami
jakoś nigdy nie byłam fanką serialu i bohatera, zatem książka raczej nie dla mnie
Serialu nie znam i na książkę również się nie skuszę. Sam pomysł ciekawy. Niemniej szkoda mi czasu na podobne lektury.
Nigdy nie oglądałem serialu, więc chyba nie ma sensu czytać tą pozycję.
Nie jestem fanem serii, wiec ksiazki szczegolnie nie zaciekawila mnie.
O książce słyszałam, o serialu też… obejrzałam dwa odcinki i nie mam pojęcia, o co tyle szumu ^^ Nietrudno się domyślić, że "Kodeks" to sympatyczna lektura, ale zapewne kierowana raczej do fanów serialu.
Jeśli wpadnie mi w ręce, przeczytam. Jeśli nie – jakoś przeżyję
w Niemczech istnieje już nawet kilka książek tego fikcyjnego autora i każda obiła się o listę najlepiej sprzedających się książek. Niestety tak jak już sam napisałeś nie tylko autor jest fikcyjny ale i objętość tych dzieł. Trochę szkoda bo sam pomysł by je wydać to nie lada gratka dla fanów serialu…