![]() |
6/6 tl;dr Opisanie jednym zdaniem niemożliwe |
Tę rozłąkę z tobą znoszę,
Czarną, trwałą, ciężką tak ogromnie.
Płaczesz? Raczej daj mi rękę, proszę,
I obiecaj we śnie przybyć do mnie.
Góra z górą wszak zejść się nie może…
Już nie spotkam cię we śnie na nowo.
Ale poślij o północnej porze
Przez gwiazd światło chociaż jedno słowo.
Anna Achmatowa, We śnie (1946)
Zapytacie pewnie dlaczego recenzję książki historycznej o przetrwaniu w Gułagu rozpoczynam od wiersza? Zdecydowałem się na zacytowanie tych strof ponieważ idealnie obrazują to o czym będzie książka „Poślij chociaż słowo” a przede wszystkim sygnalizują sposób w jaki zapoznamy się z całą historią.
Jeśli pamiętacie jeszcze co nieco ze szkoły średniej na pewno nie obcy jest Wam termin „literatura obozowa”. Chociaż sam przeczytałem wszystkie lektury obowiązkowe na ten temat, rozumiem argumenty większości znajomych niezbyt chętnie sięgających po podobne książki. Książki obozowe są ciężkie w czytaniu i odbiorze, niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i czasami ciężko przejść na podobnymi wspomnieniami do porządku dziennego.
„Poślij chociaż słowo” wybitnie wyróżnia się na tym tle. Przez listy opowiada historię miłości dwójki ludzi pielęgnowaną przez lata wojny i uwięzienia w sowieckim obozie pracy niemal jedynie w ten sposób.
![]() |
Swietłana Iwanowna i Lew Glebowicz Miszczenko |
Główni bohaterowie książki, Lew i Swietłana, poznali się w czasie studiów w Moskwie. Stopniowo zbliżali się do siebie by w końcu stać się parą. Plany i marzenia brutalnie przerwała wojna. Lew dostał się do niemieckiej niewoli i nie miał żadnego kontaktu z ukochaną ani nikim innym przez 5 lat. Po powrocie do ojczyzny natychmiast został aresztowany i skazany na 10 lat ciężkich robót za zdradę ojczyzny (przebywanie w niewoli było dostatecznym dowodem).
Myśląc, że Swietłana już się go wyrzekła nie odważył się napisać do niej. To nie był jedyny powód. Kontakt ze zdrajcą ojczyzny mógłby zaszkodzić pracowniczce naukowej pracującej na rzecz przemysłu i obronności ZSRR. Lew napisał jedynie list do dalszego członka rodziny informujący o tym, że przeżył wojnę i gdzie się obecnie znajduje. Ta osoba opowiedziała o kontakcie z Lwem jego ukochanej i dalej już się potoczyło. Możecie sobie wyobrazić jego radość kiedy otrzymał pierwszy list od Świetłany. List ten był początkiem 8 ponad letniej wymiany myśli i uczuć, która zaowocowała szczęśliwym małżeństwem i długim życiem tej niezwykłej pary.
![]() |
Szczerze uśmiechnięci bohaterowie w 2002 r. |
Co wyróżnia tą książkę na tle innych podobnych publikacji? Przede wszystkim z każdej karty powieści aż promieniuje optymizm i radość życia. Nie ulega wątpliwości, że Lew spotkał się ze wszystkimi objawami okrucieństwami Stalinowskiego aparatu terroru. Pomimo to nie skarżył się a do swojej ukochanej wolał pisać o rozgwieżdżonym niebie, zorzy polarnej, pracy dającej wytchnienie i satysfakcję, w końcu opisując ludzi skupiał się na przyjaciołach a nie degeneratach. W odpowiedzi dostawał szczere opisy powojennej rzeczywistości w stolicy Związku Radzieckiego – od politycznych planów odbudowy kraju po opisy ubrań przechodniów czy ciekawych premier filmowych lub teatralnych.
Co jeszcze bardziej niesamowite cała ta dokumentacja listowna a nawet zdjęciowa jest kompletna i niecenzurowana. Listy były przekazywane nieformalnymi kanałami i pieczołowicie katalogowane oraz przechowywane.
Opisywana historia jest przepiękna i chwytająca za serce nie tylko z powodu determinacji i charakteru bohaterów. Wybór do zacytowania najważniejszych z ponad 1200 listów i sfabularyzowanie reszty historii na podstawie wywiadów i innych źródeł, zrobienie tego wszystkiego w mistrzowskim, gawędziarskim stylu, upiększenie zdjęciami, mapami i rysunkami czynią z tej książki dzieło kompletne. Nie sposób dopatrzeć się w tej książce jakichkolwiek wad dlatego recenzja książki „Poślij chociaż słowo” kończy się wystawieniem szóstki dosyć rzadko spotykanej na tym blogu.
Recenzja książki „Poślij chociaż słowo” Orlando Figesa powstała dzięki
Wiedziałam, że się spodoba. Ja patrzyłam na całą historię przez "kobiecy" pryzmat. Mężczyzna odbiera ją inaczej, a jednak podobnie:)
Literaturę obozową uwielbiam i czuję, że ta książka również przypadnie mi do gustu.
Okładka nie zachęca, książkę, myślę, że warto przeczytać, a zliteraturą obozową dopiero się spotkam.